Całkiem serio

Czy drugie dziecko można kochać tak samo jak pierwsze?

posted by Marta M luty 15, 2017 3 komentarze

Zamknęłam na chwilę oczy, potem otworzyłam. Tak zleciał mi ostatni rok. Nie było czekania na pierwszy ząbek. On po prostu się pojawił. Nie wiedziałam czy już powinien się obracać, czy trzymać głowę. On po prostu zaczął to robić. Jak nagle zaczął wyciągać rączki. To po prostu się stało.

Nigdy o tym nie pisałam. Ba, nawet nigdy o tym nie mówiłam głośno, bo po prostu się bałam. Tak jak wierzę, że słowa wypowiedziane mają większą moc. Wierzę tak samo w te pozytywne jak i negatywne. Odpychałam od siebie te myśli, nie chciałam żeby zawracały mi niepotrzebnie głowę. Ale to nie znaczy, że ich nie było. Były, ale były pod pierzynką codziennych spraw i obowiązków przy pierwszym dziecku.

Ostatnio spodobała mi się odpowiedź mojego T. On również został o to zapytany- Czy nie bałeś się, że nie będziesz kochał swojego drugiego dziecka jak samo jak pierwszego? Czy to nie jest tak, że to drugie dziecko kocha się słabiej/gorzej? Na co On, bez słowa zadyszki i chwili zastanowienia powiedział- „Kocham go tak samo jak pierwsze, tylko to pierwsze jakby trochę dłużej.” Bingo pomyślałam. O to w tym wszystkim chodzi.

Wychowana zostałam w domu gdzie z bratem byliśmy traktowani na równo. Nie czułam, że mama kocha go bardziej czy, że on może czuć się gorzej, bo mama to mnie kocha. Myślę, że to miało duże znaczenie w naszych obecnych relacjach, które są doskonałe. Mój brat jest moim prawdziwym bratem i jak tylko czegoś potrzebuje to zawsze mogę na niego liczyć. Mamy w stosunku do siebie czyste karty, żadnych „porachunków” z przeszłości. Fajne to.

Od zawsze wiedziałam, że relacja rodzeństwa będzie moim rodzinnym priorytetem. Że będę dbała o równouprawnienie i że nigdy bym nie chciała, żeby moje dziecko mi powiedziało, że czuło się „gorsze”. Uznałabym to za moją macierzyńską klęskę.

W drugą ciążę zaszłam szybko i zanim pomyślałam o fasolce to na USG już był dojrzały człowieczek z bijącym serduszkiem. Nie skupiałam się tak na sobie, choć zawsze wiedziałam w którym tygodniu ciąży aktualnie jestem. Czasami wieczorem zajrzałam do internetu sprawdzić jaką ciężką pracę w brzuchu wykonał danego dnia mój synu i co jeszcze przed nim. Ale to było zupełnie co innego niż w pierwszej ciąży. Już na tym etapie czułam pewną nierówność, ale jej granica przebiegała tak naturalnie, że starałam się sobie tłumaczyć, że nie mogę zadręczać się wyrzutami sumienia.

A później urodził się On. Pierwsze słowa jakie wypowiedziałam na sali porodowej zaraz po tym jak go ujrzałam do dziś odbijają się echem w mojej głowie-„syneczku mój kochany”. Był tak piękny. Idealny. Różowiutki, że od razu wyznałam mu miłość. Tak. Zobaczyłam go i wyszeptałam mu na uszko- Kocham Cię. To przyszło tak naturalnie. Od razu chciałam go jakby przeprosić, że ja wątpiłam w tą naszą miłość, że bałam się, że Cię nie pokocham, że jak mi w ogóle takie myśli mogły do głowy przyjść. Taki Ty słodki, uroczy i kochany Syneczku. Mama zawsze będzie Cię kochać.

I tak mi zostało…

Nie ma dnia żebym im nie mówiła jak bardzo ich kocham. Jedno i drugie. Po równo.

Dlatego teraz jak inni dzielą się swoimi obawami, lub niedoświadczeni pytają jak o jest z drugim dzieckiem? Kocha się tak samo? Bo oni się boją, że drugie nie da się tak samo kochać jak to pierwsze. Uśmiecham się wtedy i radzę, żeby poczekali. Matka natura zaplanowała to wszystko lepiej niż my sami mielibyśmy to zrobić. Tak naturalnie.

 

Możesz również zobaczyć

3 komentarze

Pościel Dziecięca 16 lutego 2017 at 15:38

„Kocham go tak samo jak pierwsze, tylko to pierwsze jakby trochę dłużej.” Piękne słowa 🙂 Pozdrawiam

Odpowiedz
Ania 16 lutego 2017 at 08:33

Jesteś. Wielka! Dziękuję!!! Mam juz 3.5latka, aktualnie jestem w 23 tc… 🙂 ulżyło mi. Podświadomie wiedziałam ze tak będzie, ale czytając Twój tekst uwiadomiłaś mnie w tym jeszcze bardziej 🙂

Odpowiedz
Salusiowo 15 lutego 2017 at 17:59

Pięknie napisane!

Odpowiedz

Skomentuj