Baby zoneMummy zone

Wszystko jeść czy wszystko eliminować? Dieta matki a kolki u dziecka

posted by Marta M listopad 24, 2017 0 komentarzy

Wszystkie konsultacje społeczne w grupie świeżo upieczonych mam i kobiet w ciąży spadają na temat, którego obawiają się wszyscy- kolki. 

Jak byłam jeszcze dzieckiem i nie w głowie mi było macierzyństwo, ale na samo hasło mama- pierwsze skojarzenie to było bobas i kolki. Wizja kobiety, która chodzi po mieszkaniu próbując opanować płacz dziecka, to była moja wizja macierzyństwa jak byłam jeszcze nastolatką. Temat musiał być na tyle istotny, że byłam pewna, że dotyka każdej kobiety.

Przygotowując się do macierzyństwa chciałam po pierwsze- nie zwariować od przytłaczającej ilości informacji, a tym samym chaosu informacyjnego, bo wszyscy są ekspertami, a mimo to każdy ma inne zdanie. Po drugie zachować zdrowy rozsądek i dystans do pewnych spraw. Jakbym chciała zrobić sobie listę wszystkich kobiecych powinności i niepowinności to stworzenie jej i zapamiętanie sprawiłoby, że loki już dawno by mi się wyprostowały.

Wiedziałam z czym może wiązać się kolka, nieustający płacz dziecka nie związany z głodem. Jeżeli przytulenie zaspokaja potrzebę bliskości, to w kolce nie ma czegoś takiego, żadne tulenie, chodzenie, głaskanie, bujanie, nic nie pomoże. Brzuszek jest twardy, a nóżki podkulone. Poza skłonnościami genetycznymi, niedojrzałością układu nerwowego i pokarmowego może to być zła dieta matki przy dziecku karmionym piersią lub źle dobrane mleko modyfikowane u dzieci karmionych mieszanką.

Jakbym chciała uniknąć problemu kolki u moich dzieci, poprzez wyeliminowanie wszystkiego co złe, co może zaszkodzić, czego ewentualnie unikać, lub czego „tak na wszelki wypadek” nie jeść, to uwierzcie mi, że dieta matki karmiącej byłaby bardzo uboga. Dlatego ja postawiłam na punkt drugi moich założeń- zdrowy rozsądek. Będę jadła wszystko i obserwowała reakcję. Uważałam, że niepotrzebne będzie mi eliminowanie hipotetycznego problemu, bo nie wiadomo czy problem w ogóle się pojawi.

Raz jeden jedyny wydawało mi się, że moje dziecko cierpi w powodu problemów brzuszkowych. Głodne nie było, pieluszka sucha, a ono płacze, płakało bardzo długo a ja prawie razem z nim. Godziny na rękach, kołysanie głaskanie, telefony do rodziny z prośbą o wsparcie i empatię, bo więcej zrobić też nie mogli. Prześledziłam cały mój jadłospis i nie byłam w stanie skojarzyć sobie z jakim produktem może to być związane, bo żaden z produktów nie był nowy w mojej diecie.

Przetrwałam tę burzę. Epizod już nigdy więcej nie powrócił. Nie wiem czy był to atak kolki, ale wtedy moja wizja macierzyństwa z okresu nastoletniego stała się rzeczywistością. Oczywiście dalej jadłam wszystko starając się zwrócić uwagę na to co mogłoby jej ewentualnie zaszkodzić, ale w dalszym ciągu nie czułam potrzeby rygorystycznej zmiany mojej diety. Zdrowy rozsądek i wnikliwa obserwacja dziecka to było to na co postawiłam.

Moje dzieci były karmione piersią, ale ostatnio dowiedziałam się, że dla mam, które karmią dzieci mieszanką modyfikowaną, wchodzi na rynek nowy produkt typu COMFORT zawierający zhydrolizowane białka i obniżony poziom laktozy. Badania wykazały, że poprawa u niemowląt następuje już po 24 godzinach. Mieszanki typu COMFORT są przygotowane tak, aby nawet bardzo wrażliwy maluszek poradził sobie z ich strawieniem. To jest nasza przewaga. Przewaga mam XXI w. Jak moja córka będzie nastolatką, na pewno nie będzie miała skojarzenia- bobas-kolka. Mamy dużo możliwości radzenia sobie z różnymi problemami. Mimo wszystkich wad i nieszczelności naszych czasów- bardzo je lubię. Fajnie jest być mamą XXI wieku.

 

Możesz również zobaczyć

Skomentuj