Całkiem serioCiążaMummy zone

Ciąża w młodym wieku, to był szok dla sąsiadów!

posted by Marta M wrzesień 2, 2015 22 komentarze

Jak to było być młodą mamą w „tamtych czasach”, czyli rozmowy matki z córką po latach.

Let’s go back to the past…

1. Ile miałaś lat jak mnie urodziłaś?

Byłam wtedy w III klasie technikum farmaceutycznego jak okazało się, że jestem w ciąży. No właśnie „okazało się” to dobrze powiedziane. Podczas mojej pierwszej wizyty u ginekologa, lekarz zbadał mnie, nie zleciał żadnych badań i odesłał do domu z jakimiś „witaminkami” uspokajając, że w ciąży to ja na pewno nie jestem.

Okres jednak dalej się nie pojawiał, więc wybraliśmy się do stolicy do innego lekarza. Ten zebrał krótki wywiad, spojrzał mi w dno oka i powiedział, że jestem w ciąży! I wtedy to dopiero było zaskoczenie. Choć nie wpadłam w panikę. Lekarz zapytał czy jest ze mną ojciec przyszłego dziecka. Odpowiedziałam, że TAK, bo czekał na mnie za drzwiami gabinetu. Pouczył nas krótko i z racji na Nasz młody wiek zapytał „co zmierzamy”? Zgodnie odpowiedzieliśmy, że CHCEMY tego dziecka, bo to owoc Naszej miłości. Od razu dostaliśmy skierowanie na wszystkie badania, które wykonaliśmy od razu na miejscu. A z gotowymi wynikami poszliśmy ponownie do Pani doktor, która już tylko wypisała kartę ciążową (uśmiech).

2. W obecnych czasach kobiety coraz później decydują się na potomstwo. Mówi się, że w tamtych czasach młode dziewczyny częściej zachodziły w ciążę, że było to bardziej powszechne, ale czy oby na pewno tak było i czy były aż tak młode?

Myślę, że to bardziej w dzisiejszych czasach nikogo nie dziwi młoda dziewczyna w ciąży. W tamtych czasach raczej to była rzadkość. Jeżeli już tak się zdarzyło, to było uważane za „coś gorszego”. Myślę, że młoda osoba nie zdawała sobie sprawy, że była na „językach”. Bardziej przeżywali to rodzice, ponieważ „dobrzy” sąsiedzi wytykali palcami, jak to nie potrafili upilnować córki. Życie polegało, aby żyć i uszczęśliwiać innych. Zawsze słyszałam „co powiedzą ludzie”. To był największy problem. Myślę, że to dziś nikogo nie szokuje, że np. 13. latka zostaje mamą. Aczkolwiek, to ja dziś się temu dziwię, bo za „moich czasów” temat SEXU był tematem TABU, a słowa antykoncepcja nikt głośno nie wymawiał. Dziś kiedy o antykoncepcji mówi się tak dużo, a receptę na nie może nawet przepisać weterynarz, w szkole jest przedmiot wychowanie seksualne. To jest szok kiedy młoda dziewczyna („nieświadomie”) zachodzi w ciążę, ale to już inny temat…

3. Jak zareagowali Twoi rodzice jak się dowiedzieli, że jesteś w ciąży?

Właśnie… Najgorszy moment był wtedy kiedy trzeba było powiedzieć rodzicom, że będą dziadkami (wymowny uśmiech). Pamiętam jak układaliśmy sobie scenariusze jak powiemy moim rodzicom. Bałam się i obawiałam, że wywlą mnie z domu. Bo jak to taka spokojna Małgosia… Dopiero skończyła 18 lat, a już ma zostać mamą? Co powiedzą inni? Myślałam… Zabiją mnie. I kiedy już miałam im o tym powiedzieć, strach tak mnie paraliżował że… odkładałam na jutro… Aż w końcu przyszedł ten moment. Pamiętam to jak dziś. Siedzieliśmy z moim wtedy jeszcze chłopakiem w moim małym pokoiku. Zawołałam do nas na chwilę, samą mamę. I kiedy weszła ja prawie umarłam. Nie wydusiłam z siebie nawet słowa. To Krzysiek zaczął: „Proszę Pani stało się coś, co miało się stać, ale stało się za wcześnie” . I moja mama NIE zrozumiała. Nie spodziewała się. Więc po chwili Krzysiek dodał: „Małgosia jest w ciąży”. I ku mojemu zdziwieniu mama zareagowała bardzo spokojnie. Ale to był dla niej na pewno szok. Zapytała co zamierzamy? Co ze szkoła itd? Było więcej pytań niż odpowiedzi. A my na większość z nich mogliśmy tylko spuścić głowy, bo faktycznie byliśmy młodzi i nie wiedzieliśmy o życiu za wiele.

Ha… Potem przyszła kolej na tzw. rodzinkę, której też należało się „pochwalić”, że wychodzę za mąż bo… jestem w ciąży. I tu się dopiero zaczęło dramatyzowanie. A co wy zrobicie? Z czego i jak będziecie żyć? A teraz to Wy zobaczycie jak to jest. A to Wam się zachciało…

4. No właśnie, a czy zdarzyło Ci się usłyszeć jakąś nieprzyjemną uwagę w stylu „a po co Ci to wszystko”?

Nikt prosto w oczy mi tego nie powiedział „a po co Ci to było”, ale za plecami słychać było szepty i nieprzyjemne komentarze pt. „ale sobie zmarnowała życie”. Tylko ja (my) wcale tak nie uważaliśmy. Byliśmy młodzi, zakochani, tak bardzo pozytywnie naładowani miłością, cieszyliśmy się, że będziemy mieli rodzinę, że już nikt nie będzie nam mówił jak mamy robić, jak postępować.

5. Czego najbardziej się obawiałaś będąc w ciąży?

Hmmm… Nie mogę powiedzieć, że się czegoś obawiałam. Chciałam tylko aby dziecko przyszło na świat ZDROWE. Wtedy nie mówiło się o tych wszystkich chorobach, szczepieniach, poronieniach. Moja ciąża rozwijała się prawidłowo. Można powiedzieć, że książkowo, co potwierdzała każda wizyta u lekarza prowadzącego. Kiedyś nie było USG nikt o tym nie słyszał. Nie znało się wcześniej płci, ciężarna robiła badania krwi, mierzenie ciśnienia i ważenie. Nikt nie zlecał innych badań. Żyło się w większej nieświadomości. Pewnie zabrzmi to śmiesznie, ale wiele matek miało dylemat, w co ubierze swoje dziecko, bo to były czasy, że w sklepach nie było nic. Za okazaniem karty ciężarnej można było dostać (kupić) w sklepie tzw. „wyprawkę dla noworodka”. Do dziś pamiętam co w niej było: 20 pieluch tetrowych, 3 pary kaftanów, 3 pary śpioszek, 1 czapeczka, 1 ceratka wiązana na bokach podtrzymująca pieluchę. Oczywiście wszystko w jednym kolorze- białym. No chyba, że „ktoś” Ci powiedział, że do „jakiegoś” sklepu rzucili „coś” np. chińskie śpiochy (uwaga-dwukolorowe-szał) to była prawdziwa ekstrawagancja. Wtedy biegiem stawało się w kolejce do tego sklepu i liczyło na wielkie szczęście, że nim dojdziesz do kasy towar się nie skończy. Nie zwracając uwagi na rozmiar brało się wszystko co można było kupić. Pamiętam jak stałam w takiej kolejce w dniu mojego ślubu! Wyszłam wtedy od fryzjera i usłyszałam magiczne hasło „Do plastusia rzucili chińskie śpioszki” . To ja biegiem. Ustawiłam się w kolejkę nie zważając, że za godzinę mam ślubować (śmiech). Nerwowo spoglądałam na zegarek wiedząc, że już powinnam się stroić na swój WIELKI DZIEŃ. A ja mam do kasy jeszcze ze 4 osoby (uśmiech). I wtedy do sklepu wpadła moja mama z przyszłym mężem w poszukiwaniu uciekającej panny młodej hehe. Wystraszeni, że wszędzie mnie szukali, że już dawno powinna wrócić od fryzjera. Mama zrobiła tam trochę zamieszania, niemal siłą próbowała wyciągnąć mnie z kolejki, ale ja się uparłam, że za nic w świecie. Muszę mieć te śpioszki i już! Widząc to wszystko Pani sprzedawczyni zlitowała się nad nami i poprosiła mnie do siebie poza kolejnością. Sprzedała mi wymarzone ubranko. A historia zakończyła się szczęśliwie na swój ślub spóźniłam się jedynie 15 min (uśmiech).

6. Jak urodziłaś dziecko w wieku 18 lat musiałaś bardzo szybko dorosnąć. Czy nie szkoda Ci było, że najlepsze lata młodości spędzisz „w pampersach”?

HaHaHa… Nie nigdy nie myślałam, że najlepsze lata spędzę w pampersach. Bo wtedy NIKT nawet o pampersach nie słyszał (żarcik taki). Ale do rzeczy. Nigdy nie byłam osobą rozrywkową. Rodzice trzymali mnie krótko i nie mogłam chodzić na imprezy czy dyskoteki. No, a jeśli już wyprosiłam u nich wyjściówkę to o 22 najpóźniej musiałam być w domu. Więc tak naprawdę nie wiem czy coś straciłam. To prawda, że musiałam bardzo szybko dorosnąć. Może to zabrzmi głupio, ale z tym też nie miałam problemu, gdyż za „moich czasów” dzieci były wychowywane „inaczej”. Ja urodziłam się pierwsza, więc później musiałam się opiekować o 6 lat młodszą siostrą. Rodzice dużo ode mnie wymagali. Wcześnie nauczyłam się sprzątać, gotować. Pamiętam moją pierwszą zupę jaką ugotowałam będąc w 4. klasie podstawówki. To był czerwony barszcz- najgorsza zupa jaką jadłam, choć rodzice podtrzymywali, że smaczna (uśmiech). Pewnie trochę oszukuje mówiąc, że było tak cudownie. Jasne, że miewałam czasem kryzys, że miałam dość, że zatęskniłam za „wolnością” i beztroską jaką wtedy miały moje koleżanki z klasy. One szły na imprezę, a ja już miałam kolejną nocną pobudkę na karmienie.

Dodam jeszcze na koniec, że NIE ŻAŁUJĘ, że tak wcześnie zostałam mamą, choć moje życie potem mnie nie rozpieszczało. Nauczyłam się być silną kobietą. Walczyć o swoje, o dobro dzieci. I choć dziś mogę przyznać, że parę rzeczy w swoim życiu bym zmieniła, ale NIGDY TEGO, ŻE ZOSTAŁAM MAMĄ TAK WCZEŚNIE. Uważam, że mam NAJCUDOWNIEJSZE DZIECI NA ŚWIECIE I TO JEST TO CO W ŻYCIU WYSZŁO MI NAJLEPIEJ (największy uśmiech)

PS. A dziś mam 44 lata i jestem dumną babcią najpiękniejszej, najmądrzejszej, najukochańszej istotki na świecie- mojej Juleczki !

Dziewczyny poznałyście moją piękną i pełną energii mamę, młodą babcię dzięki, której moje macierzyństwo jest lżejsze i przyjemniejsze. Macie podobne historie, a może same chcący lub „niechcący” podjęłyście decyzje o tak wczesnym macierzyństwie? Lubię czytać takie historie więc śmiało piszcie 🙂

Możesz również zobaczyć

22 komentarze

Marta 3 marca 2016 at 10:28

Ja urodzilam mając 16 lat , wszyscy patrzyli sie na mnie ze zgorszeniem . W szpitalu położne traktowaly strasznie a ludzie mieli do mnie uprzedzenia i zawsze teksty w stylu nie poradzisz sobie , zmarnowalas sobie życie. Teraz lubię patrzeć na ich miny , kiedy mnie widzą . Specjalnie wypytuja mamę co u mnie i szukaja sensacji . A tutaj ustraktowana mama dwójki dzieci , skończyła szkołę , wzięła ślub , ma mieszkanie i daje radę . Ludzie przeżywają szok bo spodziewali się patologicznej rodziny , problemow . Wiadomo nie zawsze się tak kończy ale nawet ciąża w wieku lat 30 nie gwarantuje super życia.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 3 marca 2016 at 12:59

Super, że Ci się udało! Na pewno nie było łatwo, ale obecna satysfakcja bezcenna :-)!

Odpowiedz
Natalia 3 grudnia 2015 at 14:15

Będąc w 4 klasie technikum informatycznego zostałam żoną i matką. Choć moi rodzice z tym problemu nie mieli bo sami w wieku 18lat zostali rodzicami. To teściowa i nauczyciele w szkole mieli mega problem. Przez cały okres ciąży miałam pod górkę, ale udało się. Szkołę skończyłam, pokazałam wszystkim że dam radę. Choć byłam ze wszystkimi problemami i poważnymi decyzjami sama. Niestety tylko z teściowa do tej pory się nie dogaduje, wciąż twierdzi że jestem za młoda i że chciała lepszej synowej. Mimo to kocham moje córeczki. Jedna ma teraz 20 miesięcy a druga 1 .5 miesiąca. Kolorowo nie jest , bo jest ciężko muszę dawać sobie radę sama. I czasami czuje się jak samotna matka a nie mężatka (praca i ciągłe delegacje, no i budowa). Choć mamy 21 wiek to ciągle spotykam się z obelgami i docinkami. Ale sądzę że świetnie sobie radzę. Studiuję, zajmuje się domem, z dziewczynkami ogarniam wszystkich lekarzy i rehabilitację. I jedno co by mi sie w końcu przydało to prawo jazdy, bo już komunikacja publiczna mnie dobija. Ale nikomu bym nie oddała córek i dni spędzonych razem w czwórkę.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 3 grudnia 2015 at 21:05

Nieplanowana ciąża często wiąże się z dodatkowymi trudnościami. Nie mniej jednak po tym co napisałaś czuć, że świetnie sobie radzisz! Tak 3maj, a za parę lat będziesz to tylko wspomnienie 😉

Odpowiedz
Weronika 19 listopada 2015 at 12:24

Mój młodszy brat zawsze był lekkoduchem, lubił zakrapiane imprezy, a raz to nawet wpadła do nas do domu policja na przeszukanie bo złapali go z marychą i zamknęli w areszcie na 48 godz…. W zeszłym roku wigilia, widziałam że jest jakiś zestresowany wstał od stołu i powiedział, że rodzina się nam powiększy. Dla moich rodziców pierwszy wnuk, dla dziadków pierwszy prawnuk chociaż z nimi tak łatwo nie było, bo jak to tak bez ślubu? Ja byłam przerażona – przecież on jest taki nieodpowiedzialny! Zaraz w styczniu zostawił pracę i pojechał do irlandii do rodziców, po jakimś czasie znalazł prace i harował tam strasznie ciężko żeby pod koniec czerwca wrócić zanim dzidziuś się urodzi. Dwa dni po powrocie miał już ustawioną rozmowę kwalifikacyjną w Krakowie i od razu zaczął nową pracę. Teraz robi prawo jazdy i składa kase żeby kupić samochód żeby mógł do dziadków częściej z małą i Karoliną przyjeżdżać 🙂 Zawsze go pouczałam krzyczałam ustawiałam do pionu, słuchał się mnie bardziej niż mamy (niestety z wiekiem mu trochę przeszło), ale myślałam że to wszystko i tak na nic bo on już taki jest. Dzisiaj jestem dumna z niego i wiem, że nic lepszego go nie mogło spotkać niż dziecko. Wątpiłam że kiedyś się zmieni, a tu wystarczyła Zuzia żeby z jedną chwilą wydoroślał i totalny obrót o 180 stopni w zachowaniu 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 19 listopada 2015 at 20:42

Super historia! Fajnie się czyta o takich metamorfozach 🙂

Odpowiedz
Jjak 10 września 2015 at 16:50

Nie ma co chwalić ciąży w młodym wieku to jednak jest złamanie sobie życia. Raczej takie historie nie kończą się kolorowo.

Odpowiedz
Kasia 8 września 2015 at 19:04

Jestem u Ciebie pierwszy raz i czuję, że zostanę na dłużej 🙂 Super wpis 🙂 Ja też zostałam mamą z „przypadku” w wieku niespełna 20 lat, a teraz mam w domu cudownego 20- miesięcznego brzdąca bez, którego już nie wyobrażam sobie życia. Myślę, że bycie młodą mamą jest czadowe 😉

Odpowiedz
Marta M
Marta M 8 września 2015 at 21:26

Moja mama też tak powtarza 😀
Faaaajnie, że wpadłaś Kasia 🙂 !

Odpowiedz
OhDeerBlog.com 8 września 2015 at 12:44

Super podejscie miala Twoja Mama, juz ja lubie Moja mama urodzila mnie majac 36 lat i mowila mi, ze w tamtych czasach (30 lat temu) niektórzy ludzie patrzyli na nia dziwnie, przez to ze tak ‘pozno’ bylo w ciazy haha. Ludziom nigdy nie dogodzisz

Odpowiedz
Magda 7 września 2015 at 00:34

Nie mogę sprawić Ci przykrości i nie opisać sytuacji z życia Miłków.

U nas było… nudno. W liceum będąc już z J. sytuacja wyglądała dla nas … dość dobrze. J wyjechał za granicę, ja byłam w 2 klasie i byłam na 100 % przekonana, że mimo wszystko,mimo wszelkich zabezpieczeń los zdecydował inaczej. I.. wcale nie rozpaczałam. On dzwonił i ..ryczał! ryczał ze szczęścia, że to ma sens, że to najlepsza wiadomość w jego życiu. A ja pomyślałam, że w moim domu marudzić będzie matka. Nie ‚ojciec’, reszta rodziny zawsze marudzi, i wszystko jest dla nich tragedią co powoduje zaburzenie spokojnego życia. A później? olałam to. Czekałam. Zrobiłam betę i czar prysnął. Było nam przykro, ale stwierdziliśmy że musimy mieć gdzie mieszkać, muszę skończyć szkołę i jakoś zaczepić się na studiach. I co? To kiedy?
Rzuciłam od niechcenia, że pierwszy rok studiów muszę zaliczyć, ale możemy spróbować na początku 2 roku bo już będę zaznajomiona z uczelnią i dam radę.
O dziwo – udało się. (resztę możesz przeczytać u mnie a raczej już czytałaś skąd wzięła się w naszej rodzinie Zofia).
Urodziłam miesiąc przed rozpoczęciem 3 roku studiów, miałam 21 lat. Nie uważam się za młodą mamę.Uważam za to, że stało się to w najlepszym czasie w moim -naszym życiu. Jako, że mąż ma 10 lat więcej i miał szansę odbębnić wszystkie błędy młodości a przy mnie stał się już ciepłą kluchą (nie no, dżołk!) to nie miałam problemów ze skończeniem magisterki, innych kursów i rozpoczęciem kolejnych studiów. Jeśli ktos proponował wyjście na piwo ( tak,tak patola na całego) sam mnie wypychał bym nie siedziała tylko w szkole lub w domu. Dzięki teściowej (choć ma swoje lata) chodziliśmy na imieniny, bo zawsze jedno z nas miało ‚wychodne’ i dyspenzę by móc się napić, a że ja raczej nie pijam to mogliśmy odbierać śpiocha od babci i wracac do domu. nie straciliśmy a zyskaliśmy. Teraz czekamy na Iwa. Mnie zostały 2 lata kolejnych studiów, brak macierzyńskiego i brak pomocy-chyba, że zatrudnię nianię. Nie oddaję dziecka nikomu. Nie lubimy się rozstawać, choćby o północy zawsze zabieram córkę do domu. Wychodzę z założenia, że to moje dziecko i moje obowiązki.
Czy ktoś coś mówił? Nikt nie wierzył, że to planowana ciąża. Nikt nie wierzył i nie wiedział poza nami i jedną jedyną przyjaciółką.
Dla mnie każda ciąża jest darem. Jest bo miała się przydarzyć, udać itd. Po 2,5 roku chcieliśmy mieć 2 dziecko i ? i przeżywałam roczną tragedię a raczej co miesięczną. I udało się. w tym czasie zazdrościłam tym 17-latkom że mają brzuch z lokatorem. Codziennie widziałam milion wózków, a frustrację pogłębiały mamy dzieci w żłobku , które zachodziły bez problemu w kolejne ciąże mając u nas maluchy. Cieszyłam się z naszych dzieci i jednocześnie płakałam z nieszczęścia- miałam 24 lata. Ktoś powie, że byłam gówniarą i zamiast się cieszyc z odchowanego dziecka chciałam kolejnego. (hej! nie za dużo byś chciała?!)
Mam pisac dalej? 🙂
tak było u nas.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 7 września 2015 at 00:57

Madzia Twoje historie zawsze wciągają! Skończyłam czytać i poczułam, że to już… koniec… ehhh… Na szczęście więcej będę mogła nadrabiać u Ciebie 🙂 😉
A teraz czekamy na rozładunek 😉

Odpowiedz
Sylwia 5 września 2015 at 14:18

Ja mama zostalam w wieku 17lat..samotna mama..moja mama miała wtedy 38lat więc spokojnie sama mogłaby być mama a nie babcia..szok był ale moje szczęście ma teraz 15lat..jest odpowiedzialnym młodym chłopcem którego kocham nad życie.. I nigdy nie zalowalam że pojawił się na świecie..

Odpowiedz
Julaskowa Babcia :) 4 września 2015 at 22:34

Może mnie zaraz tu uduszą wszystkie mamy młodych dziewczyn ;)ale polecam być młodą mamą:) a być młodą babcią bezcenne:) Dziś o mało mi serce nie pękło jak mój Julasek protestował,że mama ja od babci zabrała.KOCHAM ja nad życie. <3

Odpowiedz
Magda 4 września 2015 at 21:52

Tak mnie wciągnął ten post, że przeczytałam jednym tchem 🙂 masz świetną mamę !
pamiętam jak 15 lat temu moja siostra cioteczna zaszłą w ciążę (wpadka) dla całej rodziny to był wielki szok a moja i jej babcia.. wylewała wtedy łzy że to za wcześnie, ze to jeszcze dziecko itp.. takie czasy, dziś to już tak nie szokuje…

pozdrawiam ciepło Magda

Odpowiedz
Marta M
Marta M 4 września 2015 at 22:01

Mamuśka jeeeest suuuuper ! A jaka z niej fajna babcia :), normalnie aż zazdroszczę mojej córce hehehe 😀

A kiedyś tak to właśnie było. Szok, płacz i zgrzytanie zębów, całej rodziny, sąsiadów i wszystkich okolicznych mieszkańców ehh…

Odpowiedz
Patrycja/PanOrzech.pl 4 września 2015 at 09:17

Moja mama miała podobną historię. Urodziła mojego brata , gdy miała niespełna 19 lat. Tata był sporo starszy, już pracował, więc było im lżej z tego powodu. Zawsze mi powtarzała, że nie żałowała. Jedyna negatywna strona tak wczesnego rodzicielstwa – według mojej mamy – to to, że z kolejnym dzieckiem (tzn. ze mną) zwlekali długo i dzieli nas spora różnica wieku i to faktycznie przekłada się na relacje. A mój brat też stosunkowo wcześnie miał pierwsze dziecko, więc kiedy mama odbierała mojego bratanka z przedszkola to wyglądała jak jego mama, a nie babcia 😉

Odpowiedz
Marta K 2 września 2015 at 22:25

I wbrew wszelkim wątpliwością i stresom wszystko pięknie się ułożyło 🙂
Urzekły mnie przepiękne niebieskie oczęta cudownej małej damy :))))

Odpowiedz
Bożena Jędral 2 września 2015 at 21:59

Świadomie podjęłam decyzję o zostaniu mamą w wieku 17lat, mając 18wyszłam za mąż, a syn urodził się, gdy miałam 19cie 😉

Odpowiedz
Marta M
Marta M 2 września 2015 at 23:38

A teraz jesteś młodą mamuśką z trójką brzdąców na karku i całym wesołym przedszkolem w domu ;). Da się? Da 🙂 !

Odpowiedz
Joanna Janaszek 2 września 2015 at 21:40

Bardzo niechcący i było to najlepsze niechcący w życiu świadoma decyzja byłaby za jakieś 10lat pewnie, a tak to w wieku 40 lat będę miała w domu osiemnastolatke :p super wpis 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 2 września 2015 at 21:52

Fajne wychodzą takie „przypadki” ;-). Mama tak mi zawsze powtarzała 😛

Odpowiedz

Skomentuj