Mummy zone

Więzi…

posted by Marta M marzec 28, 2015 12 komentarzy

Za Nami już pół roczku! Jeszcze do niedawna wszystkie półroczniaki były dla mnie takie „duże” i takie „dojrzałe”, a teraz patrzę na to moje pełzające dziecię i oczom nie wierzę, że i na nas nadszedł ten czas. Pół roku to już okres, po którym można dużo powiedzieć. Wydaje mi się, że wiem już wszystko i nic mnie nie zaskoczy. Jest to tak samo śmiałe jaki i zgubne. Na myśl przychodzi mi porównanie z młodymi rocznymi kierowcami, pewnymi siebie i swoich rajdowych umiejętności, a według statystyk powodującymi najwięcej wypadków, więc spokojnie i ostrożnie z tym moim optymizmem.

Nasuwa mi się jedno pytanie. Co my rodzice możemy zrobić dla takiego malucha przez pierwsze pół roku życia? I wiecie co? Okazuje się, że bardzo dużo. Dziecko nowo narodzone jest bezbronne, skazane na pomoc rodziców przy wszystkich czynnościach, bez Nas ono nie istnieje i dla niego to jest najlepszy czas na nawiązywanie więzi z rodzicami. Atmosfera w domu, relacja między rodzicami, a nawet zwykłe zabiegi pielęgnacyjne mają ogromny wpływ na prawidłowy rozwój dziecka. Każdy ma swoje priorytety, ale jak dla mnie najważniejsza z nich jest atmosfera w domu i to o nią pieczołowicie dbam. W moim mniemaniu jak atmosfera będzie przyjazna to i relacje będą ciepłe i zabiegi pielęgnacyjne nic nie zepsują.

Jesteście ciekawi jak to u Nas działa? Mam kilka swoich sprawdzonych sposobów, którymi chętnie się podzielę.

1. Czas i rozmowa. Rodzina, która znajduje czas na rozmowę i nie mam tu bynajmniej na myśli przekazanie suchych faktów z dnia dzisiejszego, tylko wiecie taką dłuższą szczerą pogadankę, ma szanse stworzyć naprawdę silne więzi rodzinne. W Naszym domu celowo nie ma telewizora, jest jedna pusta ściana, na którą aż się prosi żeby go powiesić, ale przez lata nie mogliśmy się zdecydować i teraz też nam nie śpieszno, bo to zjadaczus czasus pospolitus. W wolnych chwilach cennych jak sztabka złota mamy czas na rozmowy, przygaszamy światło, zapalamy świeczki i otwieramy wino (dobra z tym winem trochę mnie poniosło, tylko Pan Tata je otwiera). Ostatnio nawet wpadliśmy na pomysł, żeby organizować sobie wieczorki tematyczne. Raz w tygodniu jedno wymyśla temat, siadamy i dyskutujemy. Przyjemne rozwiązanie dla par żądnych dyskusji i mających odmienne poglądy na dany temat.

2. Dbałość o siebie na wzajem. Już się kiedyś do tego publicznie przyznawałam, że ze mnie to taka matka-żona Polka, co to wstanie z mężem, wyprawi go, po ręku pogłaszcze i czeka, aż się winda zamknie jak do pracy wychodzi. Lata lecą, a u Nas dalej pod tym względem bez zmian. Najgorsze jest to, że to lubię, więc nawet jakbym chciała tupnąć nogą, powiedzieć basta, to Nasz ostatni raz, radź sobie sam to jakoś tak nie umim i nie wiem kto by na tym bardziej ucierpiał on czy ja…? Lubię te poranki, on też je lubi. Dobra atmosfera od rana gwarantuje lepszy dzień :).

3. Dbałość o siebie. Kobiety mimo, że posiadają najbardziej skomplikowaną konstrukcje bez załączonej instrukcji obsługi, to w tej kwestii działają bardzo prosto, dobrze wyglądam- dobrze się czuję. Nie ma nic pomiędzy, żadnych ukrytych druczków. I niech któraś, wstanie i się sprzeciwi, to sobie siądziemy i porozmawiamy! Wierzcie mi lub nie, ale w moim pierwszym życiu, czyli czasie przed urodzeniem dziecka, nie wiedziałam co to puder i jak używać kredki do oczu. Dalej śmiem twierdzić, że ekspert to ze mnie żaden, a mój kosmetyczny kuferek jest mocno wybrakowany, ale od tamtego czasu sporo się zmieniło. Po pierwsze nieprzespane noce dają się we znaki nawet najbardziej wytrwałym, do których grona napewno się zaliczałam. Po drugie taki dzieć dużo z Ciebie wyciąga fizycznie i czasami psychicznie, małe domowe SPA, kremy rozświetlające i dużo korektoru to jedyne koło ratunkowe.

4. Nie lubię długich tekstów i dlatego na tym punkcie planuję zakończyć ;). To, że jest to ostatni punkt wcale nie oznacza, że najmniej ważny, a wręcz zaryzykuję stwierdzenie, że jeden z ważniejszych. Jak tam u Was kobitki wyglądają „te sprawy”? Czy mydlicie oczy swoim ukochanym, że jeszcze nie jesteście gotowe po porodzie? Jasne, jasne takie kity to im a nie mi! Wasze ciała już są w pełni zregenerowane i gotowe na nowe dziecię, więc jak szukać wymówek to innych! Choć osobiście odradzam. Bo nic tak nie regeneruje i nie ulecza jak bliskość. Zdarza się Wam foszyć? Czuć wewnętrzne napięcie? Czepiać się o wszystko i o nic i najlepiej każdego kto wpadnie Wam pod rękę? A pomyślałyście dlaczego tak się dzieje? Jeżeli nie masz okazji wyjść pobiegać, poćwiczyć, zmęczyć się, to gdzie jak nie w sypialni masz najlepszą okazję, żeby się zrelaksować? Atmosfera w domu potrzebuje oczyszczenia. I nie myślcie, że piszę to omawiając swój studium przypadku, jest to sprawa powszechna i daleko rozglądać się nie muszę, na wyciągnięcie ręki mam kilka takich przypadków co to przez brak sexu popadali w depresje, ciągłe kłótnie, nieporozumienia, a wystarczyło przenieść sprawy do sypialni i jak ręką odjął problemy znikały. Magia? Wcale nie. Tylko zdrowy wysiłek. W ostatnim newsweeku czytałam dość obszerny artykuł o naukowych zaletach uprawiania sexu. Szybsze myślenie, zdrowsze serce, lepsza odporność, mniej stresu, radośniejszy nastrój to jeszcze nie wszystko co możemy osiągnąć regularnie uprawiając sex. Chroni przed nowotworami, upiększa, odmładza… Czy muszę Was jeszcze przekonywać? Jeżeli tak to dodam, że sex bardzo zbliża ludzi i pradawne powiedzenie „w łóżku jak w życiu” nie powstało bez kozery. Dbając o sprawy łóżkowe dbacie nie tylko o zdrowie ale i o zdrową atmosferę w domu. A ten nieświadomy niczego maluszek, który nie rozumie wielu rzeczy jest mimo wszystko najlepszym detektorem uczyć i odczuć, on pierwszy zorientuje się, że coś w domu jest nie tak. Czuje jak mama jest niezadowolona, jak nerwowo reaguje na najmniejsze kwiknięcie, jak szybko traci cierpliwość i jak chodzi zestresowana. Ono nie wie co się dzieje, ono „tylko” czuje.

Dbając o dom nie zapominaj o Waszej sypialni, odkurz wspomnienia i nie daj odczuć maleństwu, że coś jest nie tak. Stwórz rodzinę, o której zawsze marzyłaś. Zrób to dla siebie! Zrób to dla Was!

Możesz również zobaczyć

12 komentarzy

Agata 7 kwietnia 2015 at 00:32

Witam
Jestem rozwódką od dwóch lat i mamą wspaniałej dziewczynki. Brak męża nie przeszkadza mi w byciu szczęśliwą, owszem są czasem gorsze momenty ale nie sądzę abym przekazywała „złej” energii córce bo jestem sama. Mój mąż odszedł do młodszej po 9 latach małżeństwa i musiałam zaakceptować nową sytuację, przecież nie będę całę życie użalać się. Choć współczuje mojej następczyni skoro mój M już raz szukał nowej miłości to podczas nowego związku też może spotkać następną miłość swojego życia, a ja mam spokój. Mam czas dla córki pomimo ruchomego grafiku pracy i spraw codziennych. „W życiu jak w łóżku” niiiieeeee byłoby zbyt nudno w życiu dużo się dzieje a w łóżku odpoczywam.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 7 kwietnia 2015 at 09:10

Pani Agato, bardzo fajny komentarz, aczkolwiek nie poruszałam tu tematu samotnych mam, rozwodów i „złej energii”. Podziwiam wszystkie kobiety, które muszą zmagać się samotnie z codziennością i byłabym ostatnią osobą, która je krytykuje. Choć wiem, że nie jest Wam łatwo to dla dziecka często lepiej jest dostać ogrom miłości od mamy, niż patrzeć na cierpienie, płacz, kłótnie i wszystkie inne skrajne emocje, które towarzyszą sytuacji, w której się znalazłaś. My kobiety jesteśmy wielozadaniowe, dlatego wierzę Ci, że mimo napiętego grafiku potrafisz znaleźć czas dla córki :). Pozdrawiam Was serdecznie.

Odpowiedz
Agata 7 kwietnia 2015 at 16:31

Córka jest najważniejsza i dzięki takiej pracy jaką mam dzisiejszy dzień był tylko nasz, beztroski i spędzony na zabawach. Napisała Pani, że dziecko czuje co dzieje się między rodzicami ja moją sytuację nazwałam złą energią bo jednak najlepiej jak jest komplet rodziców, lecz nic na siłę i bez udawania. My staramy się aby córka była szczęśliwa i zminimalizować wszystko co negatywne. Już nie pamiętam kiedy córcia miała pół roku tak szybko rośnie i mam już pomocnika w kuchni do robienia ciasteczek itp.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 7 kwietnia 2015 at 22:03

Na wszystko przychodzi czas i choć sama nie mogę się doczekać wspólnego pieczenia ciasteczek, to cieszę się każdym etapem, bo wiem, że odejdzie bezpowrotnie. Jeszcze raz powtórzę, że mamy wychowujące same dziaciaczki muszą być super-hiper-mega zorganizowane i podziwiam je za to! Wiem, że często są mamą, tatą, ciocią i babcią w jednym wydaniu, a jak trzeba to nawet dziadkiem 😉

Odpowiedz
P. 1 kwietnia 2015 at 15:21

Przeczytałam ten artykuł bardzo uważnie i urzeka mnie, jak w ciepłych słowach autorka mówi o dbaniu o domowe ognisko oraz intymność w związku. Sama jestem młodą żoną wspaniałego męża i moim zdaniem troska o utrzymanie silnych więzi na wielu płaszczyznach, to fundamenty udanego związku. Mąż to najlepszy przyjaciel, a jak wiemy o każdą przyjaźń trzeba dbać, ale mąż to też kochanek i utrzymywanie bliskości intymnej stanowi nie mniej ważny aspekt małżeństwa. Oczywiście są różne pary, temperamenty, potrzeby i dobrze, jeżeli dwie strony mają podobne upodobania. Tak jak trzeba dbać o przyjaźń w związku, tak samo ważne jest, aby był w nim romans… ze wszystkimi jego przyjemnymi konsekwencjami.

PS Marto, bardzo podoba mi się pomysł „wieczorków tematycznych”. Jak spróbujesz, daj znać jak to u Ciebie zadziałało. Liczę na część II.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 1 kwietnia 2015 at 18:21

Napewno dam znać 🙂
Dzięki P. 🙂

Odpowiedz
Gibonikowa mama 1 kwietnia 2015 at 05:32

Atmosfera w domu jest bardzo ważna. Dziecko wszystko wyczuwa, głównie nerwy rodziców, więc warto postawić na spokój w domu.

Odpowiedz
Basia 31 marca 2015 at 00:37

Pani Jolu wydaje mi się, że po pierwsze nie uważnie pani czyta, bądź ma problemy ze zrozumieniem tekstu. Przeczytałam ten artykuł dwa razy a może i trzy… Nie doczytałam się by autorka sex stawiała na pierwszym miejscu (aczkolwiek jest on bardzo ważny zgodnie stwierdziliśmy z mężem) Myślę,że ta młoda osoba doskonale wie co robi… Przede wszystkim na pierwszy plan stawia takie wartości jak bliskość i radość z bycia razem, a potem dopiero cielesność… Jest na najlepszej drodze aby to małżeństwo było zgodne,szczęśliwe i trwałe. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Jola 29 marca 2015 at 17:31

Trafiłam tu podczas konkursu w grudniu i chyba skończę Was obserwować. Co do impotencji to leczenie czasem trwa to dłużej i facet też ma stres. Nie uważam aby się śpieszyć po porodzie do sexu i to w moim przypadku nie wpłynęło na nasze małżeństwo wręcz zaczęliśmy doceniać pewne aspekty naszego życia intymnego.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 29 marca 2015 at 20:59

Pani Jolu tak samo jak zaczęła Nas Pani obserwować, tak samo ma Pani prawo przestać, takie koleje internetu. Bardzo się cieszę, że poradziliście sobie z mężem i że taka przerwa pozwoliła Wam odkryć inną stronę Waszego życia intymnego, myślę że w przypadku par zmagających się z impotencją szukanie innych rozwiązań, może okazać się równie ciekawym doświadczeniem. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Odpowiedz
Jola 29 marca 2015 at 01:55

Chyba jesteś za młoda lub mąż szuka młodszej. Nie tylko sex załatwia wszystkie stresy i inne trudne tematy, dowartościowujesz się? Aby wypowiadać się na takie tematy lepiej poznać sytuacje innych a nie tylko stawiać sex jako pierwszorzędną kwestie dla pary. A co gdy mąż impotent to według Ciebie zostawić bo do sypialni się nie nadaje i nie będzie z nim fajnie. Dorośnij dziewczyno.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 29 marca 2015 at 03:29

Droga Jolu jestem młoda to fakt. Nie mam zamiaru wypowiadać się w imieniu wszystkich par, a jedynie przywołałam przypadki, które znam. Uważam, że sex jest bardzo istotny w związku, ale są też inne ważne aspekty, o których wspomniałam i jeszcze inne, które pominęłam (może jeszcze do tego wrócę i powstanie 2 część tego wpisu). Dla Twojej wiadomości żyjemy w XXIw. gdzie impotencję się leczy, nie stanowi to już problemu dla par.

Odpowiedz

Skomentuj