CiążaMummy zone

U mnie nic ciekawego. A u Ciebie?

posted by Marta M listopad 16, 2015 31 komentarzy

Na tapczanie siedzi leń,

Nic nie robi cały dzień.

O, wypraszam to sobie!

Jak to? Ja nic nie robię?

A kto siedzi na tapczanie?

A kto zjadł pierwsze śniadanie?

A kto dzisiaj pluł i łapał?

A kto się w głowę podrapał?

A kto dziś zgubił kalosze?

O-o! Proszę!

Na tapczanie siedzi leń,

Nic nie robi cały dzień.

Często my kobiety zamykamy się w świecie garnków, pralek, szmat i odkurzaczy. Zapominając o sobie i o tym ile ciekawych rzeczy dzieje się w naszym życiu każdego dnia. Ograniczamy naszą codzienność do tych przyziemnych czynności, które często są powodem naszych wewnętrznych frustracji i kobiecych „depresji”.

Co odpowiadasz jak ktoś zapyta: „Co tam u Ciebie?”

Zacznę może od siebie. Cześć jestem Marta i jak ktoś się mnie zapytał co u mnie odpowiadałam „a wiesz nic ciekawego”. W tych lepszych dniach zdołałam wykrzesać z siebie „Wszystko w porządku”

Nagle gong, coś uderzyło mnie w głowę- hola, hola. Jakie nic! Jak nawet taki „leń” coś robi cały dzień. To Ty kobieto zrób sobie lepiej metaanalize, albo zapisuj jak masz tak słabą pamięć! Ten wewnętrzny głos to było moje olśnienie, mój uśmiech i pierwsze „nooo przeeeecież”!

Od razu przypomniała mi się reklama tego czekoladowo-orzechowego kremu na oleju palmowym, który chowa się głęboko w szafce przed najmłodszymi. Reklama emitowana była kilka lat temu, ale chyba niezupełnie przypadkiem wróciła do mojej pamięci. W reklamie jest mały chłopczyk, którego mama po przyjściu ze szkoły pyta: „Co dziś robiłeś w szkole?”, on odpowiada „Nic ciekawego mamo”i w tym momencie w chmurce obok jest pokazane jego „nic”. Jak biega na przerwie, jak pisze klasówki, jak zgłasza się do odpowiedzi, jak gra w piłkę na w-fie, jak jest zabiegany i szczęśliwy.

Czy Pan zamawiał pokojówkę?

Tak samo jest z nami kobietami często zapominamy o tym co robimy. Spójrzmy na Nasz dzień. No dobra. Nie znam Waszych dni, weźmy pod analizę mój dzień, ale jestem pewna, że Wasz wygląda łudząco podobnie. U Nas dodatkowo mała komplikacja bo PT od miesięcy wykluczony z życia rodzinno-towarzysko-społecznego, w domu czuje się jak w hotelu. Obsługa hotelowa to- JA. Na drzwiach codzinnie zostawiona karteczka „proszę posprzątać”. No więc zaczynamy dzień. Sortujemy skarpetki, koszule, majtki, ścielimy łóżka. Zaglądamy do pralki czy to już ten dzień czy jeszcze zamknę oczy i poczekam do jutra, na pewno coś wpadnie. Przechodzę dalej do następnego pokoju, następne łózko, zamieniam skarpetki na śpioszki- analizuję. Wchodzę do kuchni tam talerze i kubek zostawiony na stole po śniadaniu, które to przygotowała „obsługa hotelowa”. Na te 5* trzeba jakoś zapracować. Przechodzisz do następnego krzesełka, okruszków, paproszków, zaschniętego dżemu i masła na blacie. Zastanawiasz się czy posprzątać czy poczekać do obiadu, w końcu i tak się pobrudzi. Jeszcze tylko rodzinne mycie zębów, zmienić pampers, poczytać książeczkę albo zbudować jaką fortece z klocków, przygotować obiad i już masz czas dla siebie.

Dobra, ale nie jest tak źle!

Jak to mówi Ania Anielno „każda ma w domu odkurzacz”. Wszystkie to robimy i tak było od pokoleń. Zgadzam się, że te czynności pochłaniają dużo czasu (naprawdę wiem to!), ale zwróćmy uwagę na to ile rzeczy Nam umyka. Spójrzmy na Nasz dzień z trochę innej strony. Jak jesteśmy zorganizowane to do południa uda Nam się wszystko uporządkować, włącznie ze spacerem z maluchem choćby po zakupy do sklepu. A co robimy w czasie kiedy dziecko zajmie się sobą, lub w lepszym wypadku śpi? Dlaczego na pytanie „co dziś robiłaś?” W głowie pojawiają się tylko obowiązki dnia codziennego. Dlaczego by nie zacząć rozmowy od tych chwil, które miałaś tylko dla siebie. Na pewno takie miałaś, jak nie dziś to wczoraj, albo przedwczoraj. Miałaś je, ja też je miałam.

Może udało Ci się przeczytać ciekawy artykuł. Opowiedz o tym. Pokaż swój punkt widzenia.

Może coś czytasz? Niekoniecznie musi być to powieść, szwedzki kryminał czy angielska poezja, może to być po prostu gazeta. O czym w niej piszą. Zacznij rozmowę od „A wiesz miałam chwilkę czytałam ciekawy artykuł w gazecie…”

Może udało Ci się zrobić coś pysznego, odkryłaś nową stronę kulinarną. Przygotowałaś plan posiłkowy dla całej rodziny. Opowiedz o tym.

Może wzięłaś do ręki aparat lub telefon i zrobiłaś fajne ciekawe zdjęcia. Opowiedz o tym.

Może znalazłaś nową interesującą stronę czy bloga. Opowiedz o tym.

Może szukałaś pasji, czegoś co Cię zainteresuje. A może już masz pasje i znalazłaś nowe materiały do szycia, znaczki do klasera czy guziki do słoika. Opowiedz o tym.

Znów zacznę od siebie:

Cześć jestem Marta powiem Ci, że wczoraj piłam pyszną piernikową kawę. Była tak rewelacyjna, że jej smak będzie mi się śnił przez najbliższy tydzień! Udało mi się zrobić kilka „selfie” mojego szybko rosnącego brzuszka. Dalej za statyw służyła mi sterta książek, ale już zbliżają się moje urodziny i po małym zgłębieniu tematu, kilku ciekawych artykułach zaczynam wybierać statyw najlepszy dla mnie na początek. Kupiłam sobie e-booka, dalej chcę zgłębiać tajniki blogowania i mam zamiar dziś zacząć go czytać. Udało mi się odzyskać zdjęcia z dysku zewnętrznego i zakończyłam ich ostateczną selecję. Dodatkowo udało mi się zgromadzić kilka przedmiotów na mój tegoroczny kalendarz adwentowy. W tym tygodniu planuję zacząć jego tworzenie. Napisałam już list do Mikołaja. Zabrałam córkę do Naszej ulubionej kawiarenki, gdzie bez wyrzutów sumienia rozgrzewałam się pyszną gorącą czekoladą, a przed samym weekendem udało mi się znów upiec chleb na zakwasie. Teraz siedzę i piszę, ale jeszcze wczoraj udało mi się zrobić grafikę na nowy cykl postów, które wkrótce planuję.

To wszystko to moje „nic”.

A co u Ciebie słychać?

 

Możesz również zobaczyć

31 komentarzy

natalia 8 sierpnia 2016 at 08:40

Mutrynkowa mamo, Twoj szybko rosnacy brzuszek ? Czy tylko ja to zauwazylam ? 🙂
Pasje trzymaja nas w zdrowiu psychicznym i pozwalaja byc odskocznia. Dlatego kobietki, wiele czasu dla nas na ich realizacje ! 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 10 sierpnia 2016 at 22:00

Zdjęcie zrobione w drugiej ciąży w ok. 20 tyg 😉

Odpowiedz
Marta 24 listopada 2015 at 12:50

Boże jakie to prawdziwe, ja cały czas łapię się na tym, że odpowiadam „a siedzę w domu” , „wszystko po staremu”, „wszystko ok” …

Odpowiedz
Marta M
Marta M 24 listopada 2015 at 14:06

Czas to zmienić ;-)!

Odpowiedz
Iwona z things2love.pl 17 listopada 2015 at 10:43

Pamiętam jak całkiem niedawno(jakoś zaraz po ślubie) na wszystko odpowiadałam, „nic”, „jest ok”, „a nic ciekawego”, „wszystko po staremu” „nic nie robiłam”. I to skutkowało padaniem na twarz po 9 godzinach pracy na etacie, po ogarnięciu domu (codziennym na błysk), ugotowaniu obiadu. Po pracy siadałam na chwilę żeby zjeść o 21. może… Aż któregoś dnia, powiedziałam dość. Odpuściłam codzienne sprzątanie, pranie i prasowanie… Stwierdziłam, ze szkoda mojego życia na takie czynności. Owszem, trzeba je wykonywać ale nie tak jak ja to robiłam. Prasowanie teraz, odkładam jak najdłużej się da, wolę zrobić to raz a porządnie te dwie godziny, bo wiem, że będę miała z głowy 😀
Od roku dodatkowo mam zajęcie. Zakochałam się w scrapbookingu, potrafię siedzieć i tworzyć godzinami i już nie przeszkadza mi kurz na podłodze, będę miała chwilę to go zetrę 😉 Przy tworzeniu zamówień się relaksuję, (choć to nie takie proste zajęcie ale myśl o tym, ze sprawię komuś radość/przyjemność jest wynagrodzeniem 🙂 ), niejako odpoczywam 🙂
A i znalazłam czas na książki moje kochane, na czytanie. <3 i nawet wykrzesałam coś z mojego dnia na nowe projekty 🙂
I już nie odpowiadam "Wszystko ok" na pytanie co słychać. Bo skoro ktoś pyta to jest prawdziwie zainteresowany co nie? 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 17 listopada 2015 at 11:21

Jak tworzyłaś swoje dzieła na warsztatach u Basi i Moniki, to nie wiedziałam, że masz coś wspólnego ze scrapbookingiem, ale to było widać! Twoje pracy były świetne! Super, że założyłaś bloga i postanowiłaś pochwalić się szerszej publiczności swoimi dziełami :). Pasja w życiu to Nasze najlepsze kobiece dopełnienie.
Tak 3maj Iwonka 🙂

Odpowiedz
Iwona z things2love.pl 18 listopada 2015 at 14:03

Dziękuję Martuś 🙂
Wtedy jeszcze powiedzmy, raczkowałam w temacie (poza tym wydawało mi się, że to co tworzę nie jest wystarczająco ładne).
Teraz ćwiczę, robię dużo dla rodziny ale i pierwsze zamówienia się pojawiają 🙂 więc cieszę się, że wtedy byłam i dostałam od Was mega kopniaka motywacyjnego 😀

Odpowiedz
Krowa Matylda 17 listopada 2015 at 03:47

Polecam podział obowiązków. U na obydwoje pracujemy i w domu nie chce być tylko pokojówką jeśli M chce coś zjeść to znajdzie lodówkę, perfekcyjnej nie udaję bo zamiast bawić się w obiadki to kreatywnie bawię się z dzieckiem i mąż gotuje ( widzę postępy). Nawet jak miał projekty to kilka minut znalazł na odskocznie i wstawienie pralki (czasami szukał dodatkowych prac aby dłuższą mieć przerwę). Lubię nasz podział i nie widzę nic złego. Jak nawet nie jest idealnie posprzatane to wystarczy nam ścieżka czystości. Większość Was powie okropna żona ze mnie, a guzik mnie obchodzi innych zdanie. My cenimy wspólny czas i dążymy aby wycisnąć maksymalnie z tego co nam się uda. Gdybym tylko ja miała sprzątać i wszystko robić w mieszkaniu to źle bym się czuła, Daję się wykazać mężowi, dzięki nawet drobnym rzeczom, pomocach wiem, że razem pchamy wózek naszego życia. A jeszcze szczególnie kocham weekendy wtedy to szalejemy wspólnie od teatrów dla dzieci po „maratony” sklepowe. Czy nasza praca przeszkadza nam w życiu rodzinnym otóż nie, jako specjaliści w naszej profesji wiem, że zawsze można zmienić pracę czy miejsce, a to co tracimy przez ten wyścig szczurów nie będziemy mogli powtórzyć. My jesteśmy Happy z tego co wypracowaliśmy wspólnie. Nie mieszkamy w domu z katalogu, nie wyjeżdżamy na egzotyczne wakacje, nie mamy kredytów, nie biegniemy jak większość, my spokojnie żyjemy wspólnie – naszym tempem. Nasze „nic” jest wspólne doceniane i mam nadzieję, że zawsze będziemy nad tym pracowali.

Odpowiedz
P. 16 listopada 2015 at 23:38

A ja… Czekam na kolejny post. Moze z przepisem na te pyszna kawę

Odpowiedz
Marta M
Marta M 17 listopada 2015 at 07:51

Taką pyszną kawę serwują na Ursynowie w la petit 😉

Odpowiedz
Chichotki Trzpiotki 16 listopada 2015 at 22:31

My kobiety tak mamy, że pewne rzeczy traktujemy jako oczywiste. Mnie właśnie mąż nauczył, żeby robić inaczej. Bo jak on do domu wróci i pyta co robiłam cały dzień, odpowiadam – „A tak właściwie to z Blanką leniuchowałyśmy sobie cały dzień”. ale gdy to on zostaje w domu, a ja wracam po kilku godzinach nieobecności i o to samo pytam, słyszę „A roboty tyle odwaliłem. Pranie wstawiłem, zmywarkę też, na maile odpowiadałem z pracy. A miałem odpocząć…”. Tylko w tym moim „leniuchowaniu, o którym mówiłam mu zawsze, zawierały się właśnie takie rzeczy plus spacer z córką, zrobienie obiadu. 😀 Haha, grunt to umieć wywyższać swoje zasługi. 😉

A co u mnie? A ja się tak już wkręciłam w blogowanie (od półtora miesiąca), że już nawet shopping mnie tak nie kręci. Ciągle mam w głowie mnóstwo tematów i non stop myślę o tym. 🙂 Oprócz tego urządzam pokoik córci nadal, starając się przy tym jak najwięcej robić sama, żeby było ekonomicznie więc i to mnie twórczo zajmuje. A i odkryłam nową autorkę Pamelę Druckerman. Zaczytuję się w jej książkach o macierzyństwie i związkach we Francji i odkrywam mnóstwo inspiracji na ulepszenie naszego życia rodzinnego.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 23:19

Super! Super! Super!
Rób zdjęcia pokoiku i tego co tam ulepszasz, żebyś mogła się pochwalić na blogu 😉

A z tym mężem to słusznie, zobacz ile pracy wykonuje „leń” 😉

Odpowiedz
Irmina 16 listopada 2015 at 18:19

Ehh…a jeszcze w innym temacie..nie wiem jak ja zniosę ten czas kiedy Filip będzie wyłączony z życia rodzinno-spolecznego..z każdym dniem ten okres się zbliża..no ale cóż. .wzięłyśmy sobie „królów” to musimy być „królewnymi” 😉

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 20:50

Musisz się mooooocno trzymać! WY musicie! To będzie jeden z Waszych cięższych okresów, tylko pozytywne nastawienie i wizja mety będą trzymały Was w ramach :D.
Nie dajcie się.
Ja już zestresowana odliczam godziny do wielkiego finału…
3majcie kciuki za T. 🙂

Odpowiedz
Irmina 16 listopada 2015 at 18:13

Miło, że pytasz (bo nikt tego nie robi..)ale u mnie też nic.. a poza tym, mąż kupił mi maszynę do szycia i relaksuje się przy szyciu coraz to nowych rzeczy 🙂 poduszki gwiazdki juz czekają aż je włożę jako prezent pod choinkę

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 18:17

O proszę następna szyjąca osoba. A może juz je sprzedajesz :-)?

Odpowiedz
Irmina 16 listopada 2015 at 18:20

Jeszcze nie, na razie na własny użytek 😀 no chyba ze dla mutrynków coś zmajstruje 😉

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 20:45

Bardzo chętnie skorzystam z jakiejś specjalnej oferty dla mutrynków :D. Poproszę cennik 🙂
A swoją drogą pomyśl o założeniu chociaż fun page na fb i konta „gwiazdkowego” na IG i podzielenia się ze światem swoją działalnością 😀

Odpowiedz
Monika 16 listopada 2015 at 14:23

No cóż jak się buerze faceta który traktuje Ciebie jak pokojówkę to nie ma się czym chwalić. Lepiej reklamacja do jego matki. A tak ogólnie faktycznie nie musisz sprzątać i to nikogo nie obchodzi, choć jak masz króla w domu to ściera w rączkę Królewno i do roboty.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 15:04

Mamy taki okres w życiu, że PM potrzebuje spokoju i skupienia się wyłącznie na sobie. Celowo zwolniłam go ze wszystkich obowiązków, ale spokojnie już zacieram rączki, aż wróci nasz wcześniejszy ład ;-). W tym wszystkim na szczęście jeszcze nie odczułam, żeby traktował mnie jak „pokojówkę”, a „obsługa hotelowa” celowo napisałam w cudzysłowie (ale to tylko dla tych bardziej spostrzegawczych 😉 ). Reklamować go też jeszcze nie muszę i myślę, że długo nie będę musiała :-), ale dzięki za propozycję.
Królowa… hmmm… może kiedyś 😉

Odpowiedz
Esencja 16 listopada 2015 at 14:23

Teraz się zastanawiam czy to dobrze czy może źle, że nie miewam leniwych dni. Nie znoszę lenistwa, samo słowo przyprawia mnie o mdłości. Ponieważ żyję jednak bardzo aktywnie, intensywnie i szybko, celowo urządzam sobie dni, kiedy świadomie zwalniam tempo i celebruję codzienność. Uwielbiam to, resetuję się i gromadzę energię na kolejne intensywne dni.
A co u mnie słychać? Pytasz o czas dla siebie? Hmmm, znalazłam wreszcie chwile na swoje ulubione magazyny i odkurzyłam książki (wierz mi, trudno było mi na to znaleźć czas), odkryłam fajny klub sportowy, do którego udaje mi się wyskakiwać 4 x w tygodniu, spotkałam się z serdeczną koleżanką, z którą nie widziałyśmy się ok. 15 lat, byłam na dwóch koncertach, na tapetę wzięłam kilka webinarów (ale już mi się chyba przejadły), spędziłam dwie urocze kolacje w cudownym towarzystwie, poza tym robię migrację bloga, w związku z czym nie mam na nic czasu :-p Z powodu przykrego zdarzenia w rodzinie, musiałam odwołać wyjazd na miniony weekend z przyjaciółką, za to przede mną weekend w Kielcach na Blogotoku i to jest coś, bo jadę po raz pierwszy zupełnie sama! Możesz to sobie wyobrazić – łóżko hotelowe będzie tylko i wyłącznie moj?! 😉 Nie pamiętam kiedy tak było. Ściskam Marta.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 14:53

Ojjj Ola, Ola ! Dzieje się dzieje u Ciebie. A definicja slow life nabiera innego wymiaru ;). Ale uwielbiam tę energię, którą przekazałaś w komentarzu, uwielbiam jak kobiety organizują się w ten sposób :). Koncerty, spotkania, książki 😀 i ta niezachwiana równowaga :D. Po prostu love <3

Odpowiedz
radoSHE 16 listopada 2015 at 17:18

Ola jak zwykle pełna energii. Też ja uwielbiam 🙂

Odpowiedz
radoSHE 16 listopada 2015 at 17:24

Świetny post. Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. My kobiety za często kwitujemy nasze działania i dokonania prostym „nic ciekawego”. Nie wiem jak u reszty, ale u mnie wynika to z przekonania, że nie dzieje się u mnie nic wartego uwagi i kogo to może interesować. A przecież to nieprawda, tylko człowiek małej wiary ze mnie 😉 Ale pracuję nad tym! 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 18:21

Aguś pracuj nad tym! Twoje sesje, projekty, rozmowy w domach samotnej matki, dołączenie do klubu warszawskich kobiet :-), to tylko tak na moją skromną wiedzę, a rękę sobie dam uciąć, że to dopiero początek długiej listy 🙂

Odpowiedz
Esencja 17 listopada 2015 at 11:52

Aga (Radoshe), ile ja rzeczy o Tobie nie wiem. Koniecznie do nadrobienia. Kurcze, przyjeżdżaj w końcu do tego Zalesia.

Esencja 17 listopada 2015 at 11:51

No so Marta? 🙂 Slow life nie oznacza życia w wolnym tempie, którego ja rzeczywiście nie znam, ale życie świadome i uważne, a na to akurat zwracam uwagę. Żyję w takim tempie, bo paradoksalnie dodaje mi to energii. Kiedy mało się dzieje (nie mylić z regeneracją czy odpoczynkiem), duszę się i opadam z sił, pomysłów i motywacji. Dla mnie bardzo ważne jest to, żeby móc pod koniec dnia/tygodnia/miesiąca na pytanie „Co u mnie słychać” NIE odpowiedzieć „Nic szczególnego”. Pilnuję tego dla własnego rozwoju i szczęścia. Buziaki.
P.S. Zapomniałam dodać, że to zdjęcie w punkt (świetne) i temat bardzo ważny dla nas kobiet 🙂

Odpowiedz
Asia B 16 listopada 2015 at 14:10

Oooo tak, ‚w porzadku’ i ‚w sumie nic ciekawego’ to moje numery jeden, choć tak naprawdę moja głowa pęka od nadmiaru wrażeń, dobę wydłużam na maksa, by zrealizować swoje pomysły, ostatnio nawet wyciągnęłam z szafy maszynę, dając upust swej kreatywności. W moim blogowym świecie dzieje się mnóstwo fajnych rzeczy, ale i tak gdy spotkam znajomego powiem ‚a nic nowego’…

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 14:48

Czas to zmienić Asia :)! A jak się wyjmuje maszynę do szycia to musi to być dobry początek 🙂

Odpowiedz
www.MartynaG.pl 16 listopada 2015 at 12:27

Uwierz mi Kochana, bardzo chciałabym tak spędzać czas… chociaż nie wiele mi brakuje do tej wizji to jednak to nie ten stan ducha, który Ty posiadasz.. Ale w tej chwili we mnie też jest OGROMNY LEŃ! 😛

Odpoczywam…

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 listopada 2015 at 12:30

Czas na równowagę wskazany :*. U mnie wypada raz w miesiącu, albo rzadziej 😉 jeszcze na niego czekam 😉

Odpowiedz

Skomentuj P. Usuń odpowiedź