Strasznie się cieszę, że w tym najstraszniejszym dniu w roku mogę się podzielić z Wami straszną historią.
Halołinu u Nas nie znajdziecie, więc jeżeli liczyłaś/eś na dynie z jednym zębem, mroczne światła i aranżację rodem z horroru to chyba nic z tego. Wrzuciłam tę grafikę, żeby Cię jakoś tu zwabić mój czytelniku. A skoro już zdecydowałeś się wpaść na coś strasznego to poczekaj chwilkę na pewno to dostaniesz.
Narobię Ci strasznego smaka na Twój domowy chleb. Jeżeli jeszcze nigdy tego nie robiłeś to zaraz wskoczysz do kuchni i nastawisz swój pierwszy zakwas. A jak swój pierwszy raz masz za sobą, to tylko Ci przypomnę to cudowne uczucie, kiedy z Twojego osobistego piekarnika jeszcze w skarpetach i piżamie wyjmujesz cieplutki, świeżutki, chrupiący chlebek.
Widzisz to? Czujesz to? W domu anielska cisza, Twoje miasto powoli budzi się do życia. Twoje dziecko jeszcze smacznie śpi z lekko otwartą buzią, w drugim pokoju Twój mąż czy niemąż lekko zaciąga. A Ty popijając aromatyczną kawkę i kończąc poranną prasę wyjmujesz jeszcze świszczący chlebek. Odkładasz go, czekasz aż nieco przestygnie. W tym samym czasie on niesie ze sobą ten jedyny i przepiękny zapach, który budzi nie tylko Twoich domowników, ale też całe osiedle. Zanim wszyscy wygrzebią się ze swoich kołder Ty już będziesz czekała na nich zrelaksowana, uśmiechnięta i ze świeżutkim śniadankiem, bez konieczności wychodzenia ze swoich jesiennych skarpet.
Taki był mój poranek. Pierwszy tego typu, ale na pewno nie ostatni! Straaaasznie fajny.




Mój przepis na chleb
Składniki na 2 bochenki:
- Zakwas żytni- 350g
- Mąka żytnia typ 720- 600g
- Mąka żytnia typ 2000- 400g
- Woda mineralna bądź przegotowana- 1 litr
- Len mielony- 60g (można pominąć)
- 1,5 łyżki soli
- nasiona dyni, słonecznika, siemię lniane w dowolnej ilości
- płatki owsiane do posypania.
Jak nie masz swojego zakwasu, to możesz nastawić np. z tego przepisu.
Dzień I
Rano wyjmuję zakwas i go „dokarmiam”(w lodówce trzymam tylko odrobinę zakwasu w słoiku i wyjmuję go na bierząco). Zawsze w proporcji 1:1. Ja użyłam 1 szklankę wody i 1 szklankę mąki żytniej (typ 720). Odstawiam w miejsce niedostępne dla dziecka na cały dzień przykrywając tylko ściereczką. Wieczorem nastawiam chleb
Odmierzam i mieszam wszystkie składniki, pamiętając żeby zostawić sobie choć odrobinę zakwasu. Mąkę przesiewam, żeby chleb był bardziej puszysty. Do wyłożonej papierem blachy (najlepiej jeszcze papier posmarować odrobiną oliwy) przekładam gotowe ciasto i wierzch posypuję według uznania pestkami słonecznika/dyni/płatkami owsianymi. Przykrywam ściereczką i odstawiam na noc w miejsce niedostępne dla dziecka.
Dzień II
Nagrzewam piekarnik do 250st. Piekę w tej temperaturze przez 15min na dolnej półce. Następnie zmniejszam temperaturę do 200st i piekę przez kolejne 55min. Gotowy chleb odkładam do wystygnięcia.
Napisałam, że to całe 2 dni pracy, ale zrażajcie się tym! Czynności, które musicie wykonać zajmą Wam w sumie nie więcej niż 30min
A Ty masz już ten pierwszy raz za sobą? Piekłaś/eś swój chleb :)?

11 komentarzy
Taki domowy chleb jest o niebo lepszy niż z najlepszej piekarni.
Potwierdzam :)!
Kiedyś piekłam chleb raz w tygodniu, chyba wrócę do tego zwyczaju 😉
Wracaj, wracaj i przepis dawaj jestem głodna eksperymentowania 😉
Wygląda naprawdę smakowicie 🙂 Może w końcu zmotywuję się, by zrobić zakwas
Zrób, zrób pychotka 😀 i długo trzyma świeżość 😉
Pierwszy chleb jeszcze przede mną, jak już będę miała w domu sprawny piekarnik to na pewno skorzystam.
Patrząc na grafikę właśnie spodziewałam się wpisu jak rok temu wtedy mieliście dynie więc u Was zmiany i Julka miała śliczną kieckę 😉
Fajnie, że są czytelniczki które pamiętają te czasy 😀
Pamiętam, że wpis był kilka dni po, dynia była świetna. Jula chyba miała tiulową czarną sukienkę ale mogę mylić kolory. Co do chleba to niestety nie mam czasu, pracę nawet zabieram do domu.
Jestem pod wrażeniem :)! Sukieneczka była czarna choć nie tiulowa, lekko rozkloszowana więc można ją było jako tiulową zapamiętać ;).
A co do chlebka to naprawdę nie zajmuje to dużo czasu, można pracować, a on się będzie piekł w tym czasie ;). Widziałam ostatnio u Martyny na blogu (www.martynag.pl) ;), że ona na drożdżach robiła może jeszcze szybciej się uda niż mój chlebek 😉