Budzi mnie w nocy dziwny niepokój. Muszę wstać. Muszę iść do jej pokoiku. Muszę chwilę poczekać nad jej łóżeczkiem i posłuchać jak cichutko oddycha.
Nie wiem czy to jest poważne czy nie ale, chodzi za mną pewna obsesja, ukraszonych katastroficzną wizją. Spędza mi to sen z powiek i nie rzadko burzy wewnętrzny spokój.
Co zrobię jak umrzesz?
Wizja śmierci mojego dziecka to jakiś temat przewodni w mojej głowie. Często posądzam się o obsesje na tym punkcie i utratę rozsądku. Kiedyś jeszcze myślałam, że czas mi pomoże, że to tylko obsesje świeżo upieczonej matki. Jednak za chwilę będziemy obchodziły pierwszy roczek, a ja dalej nie czuje, żebym się „wyleczyła”.
SIDS (inaczej śmierć łóżeczkowa, zespół nagłego zgonu niemowląt). Jak po raz pierwszy usłyszałam to hasło będąc jeszcze w ciąży pomyślałam, że to niemożliwe. Ale, że co tak nagle? Bez powodu? Kładziesz dziecko spać, a ono zamyka oczy już na zawsze? A no tak! Tak właśnie jest. Jest taka anglojęzyczna stronka, australijskiej organizacji poświęcona tylko SIDS (>TU<). Zajrzyjcie sobie i poczytajcie.
SIDS to moja pierwsza i największa obsesja. Teraz faza jest wyciszona, ale jak czytałam, że najwięcej przypadków śmierci łóżeczkowej przypada w wieku 2-6mscy, to co ja przeżyłam to moje. Mało kto o tym mówił, artykułów w internecie jak na lekarstwo, w parentingu też zastanawiająca cisza na ten temat, w Polsce nie ma portalu poświęconego tej tematyce. Cisza jak makiem zasiał. Choć cisza wcale nie oznacza, że nie ma problemu.
Zastanawiałam się skąd może być to milczenie. Szukając odpowiedzi naszła mnie jedna refleksja. Jest to problem, na który nie ma rozwiązania. Oczywiście lekarze i badacze starają się wyjaśnić co jest przyczyną śmierci łóżeczkowej, ale wciąż nie wiadomo. Ona po prostu jest. Tak się dzieje i już. Oczywiście są dane, które wskazują na czynniki, zmniejszające ryzyko SIDS. Ale znów są one znikome i nie do końca wiadomo w jaki sposób wpływają na faktyczny stan rzeczy.
Co mówią Ci, którzy się tym zajmują.
1. Dziecko powinno spać w pokoju z rodzicami w SWOIM łóżeczku, nie w łóżeczku rodziców. Sprawę z tym łóżkiem rozumiem. Osobiście znam mamę, która przez przypadek udusiła w nocy swoje dziecko. Koszmar. Możecie mówić, że to niemożliwe, ale ja ją poznałam, ona to przeżyła, do końca życia sobie z tym nie poradzi.
O ile wierzę, że jesteśmy w stanie „zmniejszyć” ryzyko nie śpiąc z dzieckiem, o tyle miejsce spania dziecka jakoś mnie nie przekonuje. Tak jak nazwa wskazuje jest to nagła śmierć łóżeczkowa. Nie widzisz tego, przesypiasz to, dziecko nagle umiera, a Ty niewiele możesz zrobić czy ono jest metr od Ciebie czy za ścianą.
2. Odpowiednie ułożenie dziecka w łóżeczku. 100% racji. Dziecko powinno leżeć w łóżeczku na plecach pod kątem przynajmniej 30st. Fizjologiczna sprawa. Po jedzeniu siłą grawitacji jedzenie przesuwa się w dół przewodu pokarmowego. Zmniejsza to ryzyko zachłyśnięcia dziecka. Według naukowców dziecko też powinno leżeć w dolnej części łóżeczka. Wiąże się to z wędrówką po łóżeczku i uniknięciem nieprzewidywanych sytuacji.
3. Dziecko powinno spać w śpiworku lub pod delikatnym kocykiem. No na wypadek jakby chciało niechcący zarzucić sobie kołdrę na głowę i nie wiedzieć jak wrócić do pozycji wyjściowej.
4. Oczywiście nie wspominam już, że pod żadnym pozorem nie wolno palić przy dziecku, ani spać z nim po alkoholu. Ale to wszyscy wiedzą!
Problem jest taki, że nawet jeżeli wyeliminujesz wszystkie te czynniki nie masz pewności, że SIDS Cię nie spotka. Dlatego był on moją największą obsesją. Ostatnią czynnością jaką robię przed snem jest sprawdzenie czy dziecko śpi, czy spokojnie oddycha. Wtedy dopiero mogę położyć się spokojnie spać, co wcale nie oznacza, że spokojnie śpię. Bo i w nocy jak jej nie słyszę to wstaję i skradam się pod łóżeczko posłuchać jak cichutko zawodzi. Taka obsesja…
A jaka jest Wasza największa macierzyńska obsesja?
24 komentarze
ja ogólnie nadmiernie boję sie o mojego syna. boję sie, ze zachoruje, ze ani ja ani lekarze nie beda w stanie mu pomoc. ogolnie mam takie lęki idąc np. klatką schodową, ze nagle mi upada, spada z czwartego piętra przez barierke…boję się, ze np. suszac włosy gdy on zadowolony chlapie sie w wannie, nagle suszarka wpada mi do wody, powiem więcej mam nawet ten obraz przed oczami. takie mam lęki…jest ich mnóstwo..
Mnie znacząco pomógł monitor oddechu. I tak wstawałam ale przynajmniej mogłam zasnąć i nie budzić się co 10 min w pierwszych dwóch tygodniach życia. Wiedziałam że to tylko urządzenie i może być wadliwe ale miałam taki większy spokój że oprócz mnie coś jeszcze czuwa. Po ok pół roku trochę się uspokoiłam ale do momentu kiedy znajoma powiedziała mi że ktoś znajmoy stracił przez śmierć lóżeczkową 9 miesiączne dziecko ! I obsesja od nowa.
Mój lęk pojawił się koło 2mc życia Leona, wyladowaliśmy w szpitalu.. Lekarze nam zalecili monitor oddechu. Kupiliśmy bez zastanowienia. Na szczęście nie włączył się ani razu… Do wczoraj. Wstałam z płaczem. Leon obrócił się na bok z wielkim westchnieniem, za 2tyg skończy rok.. Teraz się głowię czy to wina baterii? Czy faktycznie nocny bezdech…
Też tak miałam. Teraz mój maluch ma 3,5 roku, a ja wciąż przed zaśnięciem sprawdzam czy jego klatkę piersiową unosi oddech. Wtedy mogę spokojnie zasnąć. Myślałam, że niezła ze mnie swiruska 😉 ale teraz myślę że jestem zwyczajną mamą…
Uspokoję Was, mamy, tylko tym, że śmierć łóżeczkowa dotyka dzieci w grupie ryzyka (wcześniaki, dzieci z wadami serca lub dzieci w rodzinach, w których kiedyś wystąpiła śmierć łóżeczkowa). Generalnie nieprawdopodobne jest, że umiera na nią dziecko z prawidłowo prowadzonej ciąży, urodzone o czasie i jeśli matka nie paliła papierosów.
Jesteś bardzo odważna, że poruszasz ten temat. Ja nawet boję się o nim myśleć, mimo, że moja córka ma już 12 miesięcy. Ale bardzo też odradzam te wszelkie monitoringi oddechu itp. Nasz ciągle dawał fałszywe sygnały i jedynym jego plusem było to, że kilka razy na taki alarm zerwałam się na równe nogi i dzięki temu mega szybko doszłam do siebie po CC. My przede wszystkim dbamy o to, żeby córka bezpiecznie spała np. w śpiworku a nie pod kołdrą którą mogłaby się nakryć. Poza tym teraz mamy nową zmorę… Ciągle boje się, że moje uczące się chodzić dziecko przewróci się i jakoś niefortunnie potknie. Macierzyństwo to chyba ciągły niepokój…
Te śpiworki to dobre rozwiązanie! Ja myślałam, że ciąża będzie moim największym zmartwieniem, ależ to człowiek nierozsądny! Strach będzie towarzyszył mi już do końca życia.
Moja mama twierdzi, że przeszło jej ciutkę, ale tak tylko o połowę, jak poznałam mojego męża. Podzieliła opiekę nade mną na dwoje. Ale teraz, jak ma też wnuczkę to już martwi się za nas dwie i znowu jest tak samo.
Bilans się wyrównuje :D. U mnie to samo 😉
My przez pierwsze dwa tygodnie na zmiane czuwalismy cala noc nad lozeczkiem Milli nasluchujac czy oddycha! Kupilismy ta mate z czujnikami, ale kilka razy wlaczyla sie kiedy Milla byla w lozeczku I nie spala, wiec chyba byla popsuta wiec ja oddalismy. Do tej pory nie lubie wieczorów/nocy bo ciagle czuje niepokoj, pomimo, ze mala ma juz 17 mscy. I jesli ktokolwiek zapytalby mnie o najtrudniejsza czesc macierzynstwa to wlasnie ten wieczny niepokój bylby moja odpowiedzia. Achhhh ten los matek))
Pamiętam. Nie świrowałam tak na punkcie kąpieli, jedzenia czy kupy bądź innych mega ważnych sytuacji. Na początku chciałam kupić wałeczki, które gwarantują, że dziecko się nie przewróci na plecy i np nie zadławi kiedy będzie ulewać. (bo kto wie co się stanie?) Potem martwiłam się, że straci oddech… spała ze mną w jej pokoju miałam łóżko dla nas dwóch a mąż spał w sypialni.
Co ciekawsze sprawa wróciła do nas… dzisiaj. Uszyłam nowy ochraniacz modułowy specjalnie do łóżeczka Iwa i olśniło mnie jak chciałam go założyć, że przecież Zośka nie miała żadnego przez kilka miesięcy żebym mogła ją widzieć ( ją można było nawet słyszeć bo nie oddychała cichutko tylko cały jej sen to pasmo ‚wzdychania’, które gwarantowało że oddycha). Tak więc ochraniacz poszedł w odstawkę a ja będę mieć widok na małego.
spotkałam się z kilkoma takimi tragediami. Jedna mama powiedziała mi, to co bolałoby każdego- bardziej niż śmierć boli to, że nie wie dlaczego i co dokładnie ją spowodowało.
Nasz maluch kończy za 4 dni pół roku. Rany jak ten czas leci! Na chwilę obecną od 19/20 (bo tak usypia przy dobrych warunkach ;)) do około 23 śpi w łóżeczku w swoim pokoiku. Ale na przemian z mężem chodzimy średnio co pół godziny zerknąć czy oddycha bądź czy nie nakrył sobie twarzy kocykiem. Jeśli chce mi się spać przed jego pobudką na karmienie to najzwyczajniej go wyjmuję i kładę obok siebie u nas w łóżku. Ogólnie to śpię na czuja, chyba jak większość matek 😉
Ściskamy i całujemy!
Mi się cały czas zdarza sprawdzić, czy Tadzio oddycha – w łóżeczku, w wózku, w foteliku samochodowym. Paradoksalnie bardziej denerwuję się teraz, gdy przestał sprać z nami w jednym łóżku.
Moją największą obsesją jest to, że ktoś mógłby porwać moje dziecko… Jeśli spaceruję sama to wciąż rozglądam się dookoła co, kto i jak… jeśli jestem zmuszona dać córkę np.babci na spacer, nie puszczam bez wytycznych co do bezpieczeństwa… najchętniej nie dałabym jej nikomu na spacer. Obsesyjnie się tego boję
Nadal muszę mieć śpiącą Antosię obok. Co chwilę zaglądam do wózka lub patrzę czy oddycha jeżeli śpi obok mnie w łóżku. Koszmar jakiś. Mając ją w TULI potrafię się zatrzymać i wstrzymać oddech, żeby upewnić się, że Ona na pewno oddycha!
Tez się tego bałam i boję nadal. Używamy monitora oddechu i jestem nieco spokojniejsza bo wiem, że oprócz mnie, urządzenie tez czuwa nad Majuszka.
Czytam Twoje posty od poczatku, nigdy nie komentowałam, ale ten obudził najgorsze wspomnienia…Owszem mowi sie ze śmierc lozeczkowa to w wieku niemowlecym…a co jak dziecko ma 4 latka zasypia i sie nie budzi…a Ty nagle slyszysz ze SIDS jest czesto i do 6 roku zycia tylko sie o tym nie mowija nie jestem mama…ale bylam do szalenstwa zakochana w tym najukochanszym, najslodszym pod sloncem moim pierwszym siostrzencu to byl moj krolewicz a nagle go nie bylo…nikt nie potrafil wytlumaczyc, pomoc zrozumiec…nie zycze nikomu tego co my wtedy przezylismy:(
Gosia nawet nie wiem co powiedzieć. Sama się nie dokopałam do informacji, żeby to się tyczyło starszych dzieci. A tu czytam Twój komentarz i jakby ktoś mi plaskacza wywinął.
Usłyszane kiedyś powiedzenie, że dziecko powinno spać na macie kontrolującej oddech do 18 roku życia biorę sobie bardziej do serca!
Też byłam zafiksowana na problemie SIDS, ale gdy po ukończeniu roku zagrożenie znacząco spadło, fobia trochę odpuściła. Co nie oznacza, że nie sprawdzam codziennie po kilka razy wieczorem i w nocy, czy oddycha. To też nie całkiem normalne 🙂
Rok… rok… To już za 27 dni. Sprawdzę 😉 😛
Nie wiem, czy z tego da się wyleczyć. To troska, zwyczajna matczyna troska. Myślę, że większość rodziców ma w sobie ten niepokój. Chociaż Oli do tej pory spał z nami w pokoju (bo takie były przejściowe warunki) to czasami zrywałam się na równe nogi szybciej, niż zdążyłam oczy otworzyć, by zerknąć na niego.. sprawdzić czy śpi, czy oddycha. Niestety w mojej rodzinie były takie przypadki – może to właśnie świadomość zagrożenia tak na nas wpływa… ?
U Nas panuje rozdzielność pokojowa, ale z tym wstawaniem mam tak samo. Czasami mam wrażenie, że dopiero budzę się u niej nad łóżeczkiem.
Miałam tak samo przez pierwsze miesiące, moje lęki nasilały się podczas jazdy samochodem, non stop podkładałam palec pod nosek, by poczuć oddech, bo w kurteczce nie było widać… Na szczęście mam te myśli już za sobą.
Czekam aż moja jeszcze podrośnie, żeby mieć to za sobą ;). A patentu z podkładaniem palca pod nosek nigdy nie stosowałam. Bardzo dobry!