Jeżeli nie każdy z Nas to przynajmniej 90% zaglądających tu korzystało z oferty tego szwedzkiego giganta. Kobiety wręcz uwielbiają te proste rozwiązania, uniwersalne wymiary, klasyczne dodatki, które zebrane do kupy dają przyjemny look. Z męska częścią czytelników tak łatwo nie jest, oni nie rozumieją Nas kobiet, zawsze a priori robią awanturę na samo hasło -Ikea. Dlatego zrozumiem Was Panowie jak już na wstępie porzucicie ten pokój i wrócicie do przeglądania swojego oto moto czy mistera gadżeta.
Z Ikeą jest też tak, że niby każdy mówi- „a to tylko Ikea”, „daj spokój z tą masówką”, „każdy to ma”. Ale nie można im odmówić wizji pomieszczeń, idealnych rozwiązań do małych mieszkań, podążania za nowymi trendami i ceny adekwatnej do produktu. Więc jak już sobie w duchu ponarzekamy, przeprowadzimy ze sobą kilka rozmów, wyślemy chłopisko do kolegi na mecz to i tak lądujemy w Ikei.
Już Wam wspominałam, że pokoik Julasa to moje małe-wielkie miejsce na ziemi. Uwielbiam jego ciepło, kolory, spokój i tą magiczną atmosferę rozpyloną w powietrzu. Sama właścicielka czuje się w nim błogo, co pozwoliło rodzicom na zachowanie rozdzielności pokojowej już od pierwszego dnia. Pora spania to jej ulubiony czas i chodź wiem co to są nieprzespane noce, wstawanie do dziecka co 30min, to zupełnie nie wiem co to jest problem z zasypianiem. Oczywiście nie będę podciągała wszystkiego pod jej przyjemny pokoik, ale uważam, że jest to duża i istotna składowa. W miejscu, w którym spędza się tyle godzin, trzeba czuć się dobrze. Chodź dla każdego znaczy to coś innego, uważam, że warto jest poszukiwać swojego stylu i swojego poczucia wewnętrznego spokoju po zaaranżowaniu przestrzeni.
Sama czuję się jak ryba w wodzie urządzając pokoik Naszej małej Gwiazdeczki. Tym razem na tapetę wzięłam szafkę i pudła, czyli Ikea- klasyk. Sztandarowa czterokomorowa biała szafka, z którą można zrobić wszystko i pudła, które idealnie wchodzą w każdą komorę. Widziałam nawet, że z tej szafki powstał bardzo oryginalny domek dla lalek. Sama szafka jak na klasykę przystało nie wymaga żadnych zmian. Zmiany dotkną tylko to co podkreśla jej wygląd.
Uwielbiam pastelowe kolory i tu też postawiłam na mięte, błękit i blady róż. Farby kupiłam w castoramie, każda o pojemności 50ml, zmieszałam je 1:1 z białą farbą, żeby kolor był mniej intensywny. 3 saszetki z czego każda za całe 3 zeta wystarczyły mi na pomalowanie tych pudeł. Białą farbę miałam już na stanie, co pewnie pozwoliło mi zaoszczędzić jakieś 20 zeta. Zakładając, że musiałam jeszcze dokupić pędzle, to całą inwestycję zamknęłam w 15zł.
Półki/domki to koszt 30zł, kupiłam jakiś czas temu w tigerze. Swoją drogą jest to bardzo fajny sklep z domowym misz maszem, szkoda, że tak mało mają placówek w stolicy.
Ot to moja cała filozofia zmiany. Co o niej myślicie? Która wersja pudeł podoba się Wam bardziej? BTW w przygotowaniu jest jeszcze jeden większy projekt ale póki co ciiii… Nic nie zdradzam ;-).
13 komentarzy
Skad takie fajne pudła, mam na mysli ten z myszka i kotkiem?
To zwykłe pudła IKEA i sama je pomalowałam 😉
Gdzie można kupić takie pudełka z gwiazdką?
Aniu ja kupiłam pudełka w Ikei i farby w castoramie i sama zrobiłam takie gwiazdki 😉
Pięknie się prezentuje! Dlaczego ja do Ikei mam tak daleko !!!!! A ta ramka na szafce i pomysł z kropelkami bezbłędny!
woooow superowe !
Tak mi smutno, że meblowałam mieszkanie, kiedy w modzie były brązy i beże. No pięknie to wszystko wygląda! Uwielbiam ten styl.
Kurcze, a ja nigdy nie mogłam się przekonać do brązów i beży 😉
Wszystkie są urocze!
Boooskie:-) jakie słodkie:-) uczeń przerósł mistrza. Bravooo:-)
Uczeń dalej pozostaje uczniem 😉
Super zmiana, bardzo mi się podoba 🙂 a ramka na szafce to też Ikea?
Ramka to x lat temu był prezent na walentynki dla Pana Męża ;), zakupiona w home&you, a te krople to pocztówka za 2 zeta, którą wyciągnęłam z tigera 🙂