Całkiem serio

Koniec Mutrynków?

posted by Marta M grudzień 29, 2016 7 komentarzy

Może to jakiś hormonalny rozstrój. Może chwilowe zaburzenia pogodowe. Może zwątpienie. Podsumowanie. Jesień/zima. Strach i niepewność przed zbliżającym się nowym rokiem. Dzieci. Obowiązki. Zmęczenie. Wypalenie. Nie wiem kurczę.

Siedzę sobie samotnie w kawiarni. To pierwszy mój raz od dwóch miesięcy jak wyszłam bez dzieci. W głowie dużo planów, pomysłów, konceptów, ale nic mi się nie klei. W głowie jedna myśl. To już koniec. Mutrynki to była fajna przygoda, ale czas skupić się na innych rzeczach. Przedszkole/żłobek, nowa praca, nowe wyzwania, dzieciaki, które rosną, które potrzebują więcej, nad którymi trzeba się już pochylić, czas spędzić, przeczytać, wytłumaczyć, pobiegać. Ja chcę nie tylko być, ale też żyć. Jak to wszystko pogodzić? Z listy moich priorytetów zaczęłam skreślać to na co zabraknie mi czasu. Mutrynki znalazły się na tej liście. Smutno mi się zrobiło. Płakać zaczęłam, że jak to się pożegnać, że tak bardzo to lubię, że Was lubię, że dobrze mi tu. Ciężko tak rezygnować z przyjemności.

Z drugiej strony chciałam złapać trochę dystansu, spojrzeć na to wszystko z boku. Zaczęłam się zastanawiać co ja Wam daję? Dlaczego tu jesteście? Nagle poczułam, że żadnych większych wartości nie wnoszę do Waszego życia, że nie pomagam Wam na tyle na ile powinnam. Co ja mogłabym dać Wam więcej?  Już od dawna po mojej głowie chodzi myśl zmiany konceptu bloga. Ale tu znowu wchodzi teoria wszech panującego niedoczasu.

Już prawie się z tym gdzieś wewnętrznie pogodziłam, że tak będzie lepiej. Że powinnam to zostawić. A potem spotkałam wszystkich ludzi, których nigdy bym nie spotkała gdyby nie to wirtualne miejsce. Uświadomiłam sobie bardziej, że to co jest tu w internecie to jedno, a wszystkie wartości, ludzie, one są namacalne, mam je na wyciągnięcie ręki. Wszystko to co dzieje się poza, to coś dzięki czemu czuję się jakby pełniejsza, to taki mój wewnętrzny system samomotywujący, dowartościowujący. To dzięki niemu jak czuję, że chodzę już na rzęsach to wtedy siadam, piszę i czuję, że się ładuję. To dzięki temu jak nawet śpię kilka godzin na dobę to czuję się bardziej wyspana. Bo to taka moja wyspa, moje miejsce do którego uciekam przed wszystkim i przed wszystkimi. Moje miejsce gdzie mogę głośno krzyczeć lub siedzieć w milczeniu.

Póki co czuję, że nie jestem jeszcze w pełni gotowa, żeby się z Wami pożegnać. Może będzie mnie mniej. Może te moje teksty będą wtedy bardziej przemyślane. Będą esencją moich spostrzeżeń i przemyśleń, może wtedy sama odnajdę tę wartość, którą chciałabym Wam tak bardzo przekazać przez to miejsce.

Jeszcze nie teraz. Jeszcze się nie żegnam. Tylko mówię do siego roku !

 

Możesz również zobaczyć

7 komentarzy

Karolina K. 29 grudnia 2016 at 22:25

Już się przestraszyłam, że to faktycznie ostateczny koniec… Uf. Ale skoro tak się czujesz, to może warto jednak zmienić koncepcję, albo otworzyć się na działy i tematy, których się do tej pory nie poruszało. Ty się rozwijasz i zmieniasz, więc twój blog też powinien 🙂 Obyś się jakoś odnalazła w tym wszystkim i została z nami 🙂

Odpowiedz
Monica Yochns 29 grudnia 2016 at 19:14

Ja już się przyzwyczaiłam do Mutrynków:-) Mimo tego,że jesteśmy sobie obcymi ludzmi,lubię czytać Twoje posty 🙂 Jestem mamą 2,5 latka i fajnie wiedzieć ,że te wszystkie dziecięce zachowania to coś normalnego 🙂 że to nie Tylko ja czasami padam ze zmęczenia 🙂 oczywiście piękno macierzyństwa widoczne na super zdjęciach 🙂 Dzięki Tobie dowiedzialam sie o firmie Janod, o Fikołkach,itd..:-) Dziwnie mi się tak jakoś zrobiło ,kiedy zauważyłam ten post „Koniec Mutrynkow?” Polubiłam Was 🙂 inne blogi jakieś takie.. ,no czegoś brak 🙂 Zaden koniec ,protestuje ! :-):-)

Odpowiedz
Magda 29 grudnia 2016 at 18:09

Marto nie rezygnuj, może czas zmienić koncepcję, może pisać o czymś innym, może rzadziej, ale nie rezygnuj, ja Ciebie czytam:)

Odpowiedz
Hahanka 29 grudnia 2016 at 12:26

Znam to… napisałam w lipcu, że potrzebuje więcej czasu dla Hani, a później nawet już nie opłaciłam domeny powiem Ci, że dobrze mi z tym! Nie mam presji, że trzeba coś napisać, zdjęcia zrobić itp. Teraz cały wolny czas jest tylko dla nas. Chyba muszę w końcu podjąć decyzję o definitywnym końcu

Odpowiedz
Marta M
Marta M 29 grudnia 2016 at 12:35

A mi Ciebie bardzo brakuje internetowo, lubiłam Twój blog. Teraz na otarcie łez został mi Twój instagram, który również bardzo lubię i byłoby mi bardzo przykro jakbyście mi zniknęły dziewczyny.

Odpowiedz
Kasia 29 grudnia 2016 at 12:21

Marta czytam Cię od początku i podziwiam, może nie udzielam się ale lubie Cie czytać. Dobrze, że się jeszcze nie zegnasz. Pozdrawiam

Odpowiedz
Marta M
Marta M 29 grudnia 2016 at 12:22

Dzięki Kasia :* :* :*

Odpowiedz