Całkiem serio

Jesteś ojcem? Pamiętaj tylko o jednym

posted by Marta M grudzień 16, 2015 12 komentarzy

Jak jest się dzieckiem to nie wszystko rozumiesz w czasie teraźniejszym. Twoja dziecięca czystość, niewinność i bezbronność nie dopuszcza do umysłu dorosłych zanieczyszczeń. Wszystko wychodzi później…

Ludzie rozstają się z różnych powodów. Małżeństwa się rozwodzą. Dzieci zostają. Dorosłą mądrością i inteligencją wykazują się rodzice, którzy nie utrudniają sobie nawzajem kontaktu z dziećmi. W „idealnym modelu rozstania” rodzice dalej współpracują ze sobą, nie dając odczuć dziecku straty jednego z nich. Częste kontakty, naprzemienne wywiadówki, wspólny front w ważnych sprawach, niepodważalność swojego zdania, częste spotkania niekoniecznie nawet całej rodziny, stały kontakt telefoniczny. Tak bym to widziała. Teraz. Ale co można zrobić jak jeden rodzic nie chce tego kontaktu?

Jest to momentu rozpadu pierwszego związku w jakim jest dziecko. Związku z rodzicem.

Piszę z perspektywy osoby, która dawno temu przeżyła swoje pierwsze w życiu rozstanie, której pierwszy w życiu związek rozpadł się jak miała 8 lat.

Podobno mój związek był piękny, podobno moja miłość godna pozazdroszczenia. Podobno, bo nie pamiętam tego, znam to tylko z mamy opowieści. A szkoda, chciałabym pamiętać więcej. Z wiekiem człowiek przywiązuje więcej uwagi do wspomnień.

Teraz z perspektywy czasu nie pamiętam, ale czuję i wiem dlaczego to rozstanie tak bardzo zabolało. Nie każdy przechodzi swój pierwszy w życiu zawód miłosny w tak młodym wieku. Szczególnie jak się chciało ratować ten związek. Pamiętam jak dziś jak chciałam oddać się do domu dziecka. Jak prosiłam mamę, żeby dzwoniła, żeby poprosiła, żeby przyjechał, żeby był. On nie chciał. Ja nie rozumiałam. Czułam, że to co się dzieje jest wymierzone we mnie, że to ja przecież po tej drugiej stronie stoję i nasłuchuję co on mówi, a mama to taka przyjaciółka, która pośredniczy w moich interesach. Przechodziłam zawód za zawodem. Ale byłam silna nie chciałam się poddać. Dostawałam „kosza”, mimo to dalej zabiegałam. Bo kochałam, bo mi zależało, bo przecież tak się robi w związku jak się kocha. Walczy się do końca.

Tak bardzo chciałam wtedy czuć jego zaangażowanie, takie po prostu zwykłe, codzienne. Chciałam jego wiedzy na temat jaką zupę lubię najbardziej, jaki jest mój ulubiony przedmiot w szkole, z czego jestem słaba, który nauczyciel jest „głupi”, a z którym trzymam sztamę. Tak bardzo tego chciałam, że przed każdą wywiadówką dzwoniłam i prosiłam, żeby poszedł do tej szkoły. Oczyma wyobraźni widziałam jak z niej wraca, jak się uśmiecha i jak klepie mnie po ramieniu. Tak bardzo chciałam, żeby mnie pochwalił, żeby mnie poznał na nowo. Miałam nadzieję, że może na nowo rozpalimy to uczucie. Chciałam rozmów. Wychodziłam z inicjatywą. Tłumaczyłam sobie, że to ja jestem tą mądrzejszą, tą bardziej dojrzałą. To on mi kiedyś powie- miałaś rację- głupi byłem. Czekałam. Czekałam bardzo długo. Niestety jak tylko jedna strona chce, związek nie wypali. Zaczynało mi się nudzić. Zaczynałam czuć, że ten związek nie ma sensu, że tylko ja chcę, że osoba którą kochałam zatrzymała się i nie chce iść dalej.

Nie rozumiał, że ja się zmieniam, że dorastam, że staje się inną kobietą. Wkoło słyszałam tylko, że jestem za młoda, że nic nie rozumiem. Słyszałam tylko pretensje, widziałam niezadowolenie. Starałam się, a nie dostawałam nic w zamian. Nigdy nie dostałam żadnego prezentu, ale o tym dopiero pomyślałam niedawno, bo nigdy tego nie potrzebowałam. Chciałam TYLKO, żeby nie musiał zapisywać i uczyć się na pamięć co lubię a co nie, jak miał na imię mój pierwszy chłopak. Chciałam żeby ta wiedza była tak naturalna jak dodawanie do dziesięciu. Choć nawet jakby to wszystko sobie zapisał i się tego nauczył pewnie nie byłabym zła. Ale do tego potrzeba było chęci. A tego nigdy nie miał.

Jakbym zrobiła sprawdzian z wiedzy o własnym dziecku, nie zdał by.

Najważniejszy egzamin w życiu- OBLAŁ. Nigdy nie był ojcem.

Nie chcę pisać banałów, że to święta i że prezenty są nieważne, bo sama uwielbiam te kupować, obdarowywać nimi i z zaciekawieniem czekam na moje. Ale prezenty kupuję najbliższym, kupuję tym o których myślałam w danym roku, z którymi spędzałam najwięcej czasu i których kocham. Jego nigdy nie było na tej liście.

A teraz na koniec będzie trochę z banałami. Grudzień to nie tylko święta, ale też czas podsumowań. Nie chcę wnikać czy i dlaczego rozstałeś się z kobietą, z którą masz dzieci. Ale nigdy, przenigdy nie pozwól im, żeby nie było Cię na ich liście prezentowej!

Możesz również zobaczyć

12 komentarzy

Joanna Janaszek 17 grudnia 2015 at 23:03

Ten typ tak ma. Oczekuje wszystkiego a w zamian nie daje nic. Pisałam o tym – ojciec tylko biologiczny. Oni tylko nie wiedzą co stracili…

Odpowiedz
Gośka 16 grudnia 2015 at 22:26

Nie muszę tu pisać NIC bo juz wiesz że wycisnęłaś córcia ze mnie łzy… KOCHAM CIĘ BARDZO.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 grudnia 2015 at 22:40

A jednak napisałaś 😉

Odpowiedz
Esencja 16 grudnia 2015 at 21:34

Zasmuciłam się 🙁

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 grudnia 2015 at 21:57

Przytule Cię w sobotę 😉

Odpowiedz
Esencja 17 grudnia 2015 at 15:58

Dobra!

Odpowiedz
Chichotki Trzpiotki - Natalia 16 grudnia 2015 at 13:46

Smutne to. Bardzo! Miłość w małżeństwie, związku pary może się skończyć, ale wspólne dziecko pozostaje i powinno być najważniejsze. Ja też nie miałam ojca wzoru cnót wszelkich, ani taty idealnego, ale był. Jakoś na kiepskich ocenach, ale zdał egzamin z bycia ojcem. Teraz chyba mądrzeje z wiekiem, bo dziadkiem jest już bardziej zaangażowanym.

Odpowiedz
Magda 16 grudnia 2015 at 11:55

Dla nas obu to temat zapalny.

Przepłakałam pół ciąży. Bo to czas kiedy chcesz mieć rodzine jak z filmu. Wszyscy czekają aż twój brzuch eksploduje. Zaleje was fala miłości a wszyscy będą razem szczęśliwie tworzyć wianuszek wokół ciebie i dziecka. Nonsens.
Mojego ojca wykreslilam z mojego życia 5 lat temu. Kiedy miałam 4 lata spral mnie tak, że nie mogłam chodzić. Bo tak. Nie byliśmy taka sobie patologią i nikt nie zwracał na to uwagi. Bo dobry dom, porządni rodzice i zadbane dzieci. Matka liczyła ze się zmieni, że będzie lepiej… takie czekanie na Godota.
I stało się. Znikały pieniądze, miał być rozwód, nasze wesele … a on miał to w… poważaniu. Liczył się on bo jemu krzywda się działa. Bo nie było nowego laptopa czy telefonu. Trzeba było się napić by zwrócić na siebie uwagę. Przez 25 lat mojego życia 2x w roku lądował na odwyku. Bezskutecznie. Matka a jego żona nauczyła go bezradności bo wszystko zamiatala pod dywan. Ja się odcielam kiedy zdałam maturę. Wyszłam i nie wróciłam.
Co do znajomości moich chęci , ambicji i tak banalne sprawy jak imiona znajomych … wiedział, znał, pomagał w nauce, pisaniu prac… jednak gdy miał zły dzień potrafił zgnoic, zniszczyć i odrzucić. Tak jak i ty zazdrościłam innym pięknych i pełnych rodzin. Moja była pełna, ale uszkodzona. Mimo pracy, chęci i wielu innych… została juz na zawsze uszkodzona. Dziś nie ma już nie tylko prezentu, ale i dodatkowego nakrycia. Macie Babcie , która wam rekompensuje jak może braki… U mnie nie ma rekompensaty ani życzeń. Szukając światełka w tunelu zapomnij, choć to nie jest łatwe. Kiedyś nienawidzilam, później musiałam się z tym pogodzić by w końcu zobojetniec.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 grudnia 2015 at 14:25

Madzia Ty teraz tworzysz dom dla swoich dzieci i to jest najważniejsze, to co się stało sprawiło, że jesteś super dzielną kobietą. Jak czytam/słucham o Takich historiach jak Twoje zawsze się zastanawiam, że lepiej, że nie było NIC niż miałabym znosić takie sytuacje… Smutne to.

Odpowiedz
angela Stashkowa 16 grudnia 2015 at 10:08

Marta, brawo! <3

Odpowiedz
Bizimummy 16 grudnia 2015 at 09:49

Niestety doskonale rozumiem o czym napisałaś. Miałam 10 lat, kiedy rodzice się rozstali. Codzienne telefony, spotkania, weekendy trwały do czasu. Później telefony były coraz rzadziej i rzadzej aż przestał dzwonić. Nie było go w najważniejszych momentach w moim życiu – pierwsza miłość, liceum, matura, obrona studiów, pojawienie się mojej córki. Nie wie co lubię, czym się interesuje. Nie wie, że jestem inteligentną, wykształconą kobietą. Nie wie jaka jestem. Jego strata.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 16 grudnia 2015 at 11:02

„Jego strata”!

Odpowiedz