Mummy zone

Jak przetrwać z dzieckiem w takich sytuacjach?

posted by Marta M sierpień 8, 2015 4 komentarze

Gaszę światło, zamykam drzwi od pokoiku dziecięcego, wychodzę oby ciszej, oby na paluszkach, klamka zapada, wtedy daje upust emocjom, nie wytrzymuję- odstawiam taniec zwycięstwa! Zamykam oczy widzę jak siadam na kanapie z kubkiem ciepłej herbaty, zamkniętymi oczami i nogami na stole biorąc pierwszy głęboki oddech. Wróć! Otwieram oczy, jestem już w salonie, który wygląda jak po wielkiej bitwie.

Siadam na kanapie, bez herbaty za to z otwartymi oczami i zastanawiam się co poszło nie tak…

1. Pomyśl zanim najdzie Cię ochota. Często mam tak, że największa wena na pisanie, gotowanie, sprzątanie przychodzi mi w tym samym czasie co ochota mojego dziecka na pisanie z mamą, gotowanie z mamą, sprzątanie z mamą. Wtedy czuję, że moje nogi nagle się mnożą i przyklejają się do nich rączki samoklejki, które za żadne skarby świata nie odpuszczą dopóki nie będą na jednej wysokości. Moja determinacja + Jej determinacja= wyrwane klawisze z komputera, gotowe pesto na obiad i wieeeeelki bałagan. Próby jakiegokolwiek kontynuowania tematu kończą się przegraną bitwą. Wtedy żałuję, że nie pomyślałam zanim naszła mnie ochota…

2. Dzisiaj to ja ustalam zasady gry. Do czego to doszło, żeby na 60m2 najwięcej do powiedzenia miał niemowlak, który paradoksalnie jeszcze nie mówi. Jak to jest, że kilka jej „słów” potrafi postawić mnie na równe nogi. Zostawiam wszystko co zaczęłam, albo próbowałam zacząć robić i siadam z tym małym bobem, żeby po raz enty wyjąć i przejrzeć wszystkie zabawki z koszyka. Staram się mówić, że jeszcze chwila, że potrzebuję minuty, żeby skończyć, że już zaraz będę wolna. Ale to niestety nie działa. Ulegam. Poddaje się. Idę się bawić. Z tym samym mocnym postanowieniem: od jutra to ja ustalam zasady gry…

3. Jedyne takie miejsce. Jedyne takie miejsce gdzie do tej pory miałam chwile spokoju to… wiadomo gdzie… Od dawna nie wiem co to intymność, a wszystkie drzwi w Naszym domu są szeroko otwarte. Chwila relaksu pod prysznicem? Zapomniałam jak to jest! Jeżeli planuje spędzić tam więcej niż 3min mojego życia i zrobić to zanim wybije południe, to tylko przechodzi opcja: zrobimy to razem.

4. Z rządzenie losu czy dziecięca złośliwość? Czy to tylko tak u mnie, że wspólne zakupy kończą się płaczem, znudzeniem i głośną manifestacją swojego niezadowolenia. Gdzie słowo „kończą” to za dużo powiedziane, bo ledwo co włożyłam pierwsze zakupy do koszyka. A moja córa już zachowuje się jakbyśmy stały w kolejce i wymuszały pierwszeństwo (wcale tak nie robimy, wcale a wcale 😉 ). Jedyna droga do sukcesu to rączkowanie, litość i wyrozumiałość współkupujących.

Dałam Wam przykłady zachowań, z którymi nie potrafię sobie poradzić, w których odpuszczam i jestem tylko dla niej. Napisałam Wam w tytule ze podam Wam sposoby na przetrwanie w takich sytuacjach, ale pisząc to doszłam do wniosku, że tego nie zrobię. Że nie potrafię, że jestem słaba i uległa wobec mojego dziecka. Ze choć staram się wyznaczać granice, zmienić ton głosu jak coś mi się nie podoba, robić „nunu” palcem, tłumaczyć, to jakoś wewnętrznie czuję, że na to wszystko jest trochę za wcześnie. Z drugiej strony widzę jak na mnie patrzy, kiedy robi „coś nie tak”, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że coś zbroiła. Podejmując kolejne próby wiem, że mnie sprawdza, chce zobaczyć na ile może sobie pozwolić. Nigdy nie przeciąga tematu, uśmiecha się i zmienia zainteresowanie.

Może powinnam traktować to jak czas dla mnie, czas mojej nauki stanowczości i konsekwencji, ale jeszcze nie potrafię. Albo może nie chce potrafić. Czuję, że na to przyjdzie jeszcze czas. Teraz przeżywam jeden z najpiękniejszych okresów macierzyństwa. Zamiast ustalać zasady, budować granice chcę cieszyć się chwilą, chce je uwiecznić i celebrować. Na budowanie zasad przyjdzie jeszcze czas.

Przepraszam Was jak szukałyście gotowej odpowiedzi na pytanie jak radzić sobie z dzieckiem. Nie powiem Wam, bo sama nie wiem. Kieruje się sercem i zdrowym rozsądkiem a na całą resztę mamy jeszcze czas.

 

Możesz również zobaczyć

4 komentarze

madagene blog 9 sierpnia 2015 at 19:40

Jaka Julcia już dużżżżżżżżA! Jaka ślicznota!
Marti ja przechodze wszystko dokładnie tak samo jak Ty! Idealnie się składa, że zawsze jak czytam Twojego bloga nie muszę się zastanawiać kiedy nastąpi u mnie kolejny etap rozwoju spoglądając na Julciaka, albo może kiedy to było już za mną. Mamy córy z tego samego miesiąca. Wspieram Cię duchowo i wiem co czujesz z każdym wyjściem chociażby za zakupy albo toalety.
Pozdrowionka i uściski z mega upalnego Krk 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 9 sierpnia 2015 at 21:13

Fajnie mieć taką internetową bratnią duszyczkę 🙂 !
Uściski dla Was dziewczynki :*

Odpowiedz
Gibonikowa mama 8 sierpnia 2015 at 15:16

Pięknie wyglądacie razem na zdjęciach!

Odpowiedz
Marta M
Marta M 8 sierpnia 2015 at 22:16

Dziękujemy :* !

Odpowiedz