Ciąża

Dlaczego musiałam zrobić nową wyprawkę dla drugiego dziecka?

posted by Marta M luty 10, 2016 5 komentarzy

Czemu to człowiek pcha się między sklepowe półki jak w internetach takie wspaniałości czekają?

Z pierwszym dzieckiem nie byłam rozeznana na rynku marek dziecięcych. Nie miałam tyle czasu, żeby to zrobić. Nim obroniłam prace magisterską już chwile po tym syndrom wicia gniazda zaprowadził mnie między sklepowe regały gdzie wszystko kupiłam na raz. Nie szukałam w internecie. O czymś takim jak targi z markami dla dzieci też nie słyszałam. Ba, nawet nie pomyślałam, że ktoś może coś takiego wymyślić. Jak skompletowałam wyprawkę, z której nie byłam do końca zadowolona- założyłam bloga. Wtedy dopiero zaczęłam przenikać do świata dziecka i za głowę się załapałam jaka ja to nieświadoma byłam tych wszystkich wspaniałości. A do głowy mi nie przyszło, żeby zamiast na półkach w sklepie wejść do internetu- taka ja nienowoczesna.

Druga ciąża- czas było to wszystko zmienić.

O firmie pink no more dowiedziałam się od moich bardziej doświadczonych koleżanek. Sama miałam przyjemność poznać ich otulacz jeszcze przed narodzinami najmłodszego Mutrynka. Od tamtego czasu widziałam, że mój romans z tą firmą potrwa dłużej.

Na przybycie Młodego skompletowałam wszystko co mi było potrzeba: rożek, pieluszki, poduszka, grubszy koc, otulacz. To wszystko w zupełności wystarcza na pierwszą wyprawkę. Moimi ulubieńcami są rożek i otulacz, który w szpitalu sprawował Nam się lepiej niż idealnie! Materiały są bardzo przyjemne w dotyku, a w welurowe wykończenie rożka sama chętnie tuliłam głowę. Komplecik nie tylko cieszył moje oko, ale wzbudzał zainteresowanie personelu. Gwiazdkowe wzory są piękne. Uwielbiam je.

A teraz kilka słów o otulaczu. To magiczne słowo niewiele mi mówiło przed zajściem w pierwszą ciążę. Kiedyś przypadkiem usłyszałam od koleżanki, że to pieniądze wydane na marne. Zostawiłam więc temat. Przy drugiej ciąży postanowiłam to zmienić. Idea samego otulacza bardzo mi odpowiadała. Postanowiłam to sprawdzić. Test przeprowadzony na żywym organizmie wypadł świetnie! Po krótkim jutubowym instruktarzu otuliłam Malucha. Pierwszy raz zrobiłam to już na szpitalnym łóżku. Ta ciasnota i ciepełko bardzo mu odpowiadała. Pewnego razu jak zapłakał postanowiłam przetestować magię otulacza. Mamy, które miały doświdczenie z otulaczami już wiedzą co było potem.. On po porostu przestał płakać. Tym sposobem otulacz znalazł się na mojej wypawkowej liście ulubieńców! Poza możliwością otulenia, świetnie sprawuje nam się w domu jako kocyk.

Wniosek mam dla Was jeden. Nie bójcie się kompletować wyprawki przez internet. Poczytajcie tylko wcześniej opinie. Zapoznajcie się z firmą. Oszczędzicie czas i pieniądze! A takich pięknych rzeczy w sklepie nie znajdziecie. Po mojej pierwszej wyprawce nie ma już śladu, a w taki gwiazdkowy rożek to jeszcze nie jedno dziecię bym otuliła.

A Wy kupujecie w internecie czy w sklepie?

Rożek, kocyk, otulacz, pieluszki, poduszka- pink no more.

Możesz również zobaczyć

5 komentarzy

TosiMama 16 lutego 2016 at 08:58

Przy drugim dziecku nie umiałabym sobie odmówić przyjemności kompletowania wyprawki na nowo:)

Odpowiedz
An Dzia 11 lutego 2016 at 08:48

Przy drugim dziecku otulacz obowiązkowo!!! Przy pierwszym dziecku (10miesięcy) nawet nie słyszałam o takim przydatnym wynalazku.

Odpowiedz
Marta 10 lutego 2016 at 22:04

Od dawna jestem zauroczona wzorami pink no more <3
Może jeszcze kiedyś będę miała okazję, by kupić ich produkty… 😉
Co do zakupów, to najbardziej lubię on line, często mają %, czy darmową wysyłkę. Wszystko więc na plus! 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 10 lutego 2016 at 22:13

3mam kciuki za okazję 😉
Ja teraz przy dwójce to tylko on-line, nawet mi jedzenie do domu dowożą 😉

Odpowiedz
MartynaG.pl 10 lutego 2016 at 14:47

Jeśli będę miała taką możliwość, to z przyjemnością zrobię dla drugiego dziecka wyprawkę (i to nie jedna! a co!!) takiej przyjemności nie można sobie odmawiać. Ja również niewiele kupuję w sklepach. Absolutnie przerzuciłam się całą sobą na zakupy online i gdyby nie to, że muszę od czasu do czasu wpaść po spożywkę to wcale bym z domu nie wychodziła 😛

Odpowiedz