Mummy zone

Dlaczego chciałam zamieszkać w domu dziecka?

posted by Marta M sierpień 26, 2015 11 komentarzy

Pamiętasz co robiłaś jak miałaś 7-8 lat? Jakie masz wspomnienia z tamtego okresu? Ulubione smaki, zabawy, wyjazdy z rodzicami? Trochę Ci zazdroszczę jak pomyślę, że możesz mieć do czego wracać pamięcią. Ja wolę tego nie robić. Nie mam wspomnień, ja wtedy miałam wielki plan…

Nie będę opowiadała Ci całej mojej historii, bo nie chcę, żebyś siedziała ze mną i płakała. Ja już co swoje wypłakałam i takich co płakali ze mną też miałam. Już więcej dziękuję, nie potrzebuję. Ale muszę Ci powiedzieć tą jedną historię.

Wiesz kiedy kończy się dzieciństwo? Kiedy coś w Twoim życiu sprawia, że zaczynasz krytycznie patrzeć na świat, odbiera Ci wiarę w dobro, niszczy Twoją beztroskość. Sprawia, że musisz dorosnąć mimo, iż mentalnie nie jesteś na to gotowy. 7 lat to jeszcze nie dorosłość.

Mieszkaliśmy w małym miasteczku, rodzice prowadzili osiedlowy sklepik. Mieliśmy dużo znajomych, dużo dzieciaków w jednym wieku. Pamiętam wszystko, osiedlowe zabawy, kluby dla dzieci, pamiętam parking, na którym nauczyłam się jeździć na dwóch kółkach i ten rowerek o niebiesko-miętowym kolorze. Pamiętam zabawy lalkami na kocyku i gry w klasy. Później mam czarną plamę w pamięci i nagle znajduje się na drodze do babci, którą przemierzałam codziennie i moje rozmyślania: „Czy jak oddam się do domu dziecka to wszystko wróci do normy?”

Miałam wtedy 7 lat jak w domu zaczęły się kłótnie. Jak mama szczególnie nie lubiła jednej koleżanki, u której tata zawsze pozwalał mi zostawać dłużej. Nie rozumiałam dlaczego mama nie lubiła jak tata mnie odbierał. Dlaczego krzyczała jak wracałam, nie nie na mnie, tylko na tatę. Pamiętam jak go przepraszałam, że mama krzyczy na niego zamiast na mnie. Choć tego też nie rozumiałam. W końcu też nie wiedziałam dlaczego mama już nie chce mieszkać z tatą.

I znowu pamiętam tą drogę do babcia. Szłam sama, na dworze robiło się ciemno, a w mojej głowie jedna myśl: oddam się do domu dziecka i zagrożę im, że nie wyjdę stamtąd dopóki się nie pogodzą i nie zamieszkają razem. To był mój plan doskonały. Pogrążona w mojej dziecinnej, nietkniętej brutalną dorosłością naiwności, wierzyłam, że tak się stanie, że mam moc, że mogę wszystko, że Święty Mikołaj istnieje naprawdę.

Z każdym dniem dorośli zaczęli wchodzić z butami w moje dzieciństwo i zdrapywać ze mnie resztki nadziei, pozbawiać złudzeń, że prawdziwe dzieciństwo jeszcze wróci. Odkryli przede mną dorosłość, której nie chciałam znać i o którą w ogóle nie prosiłam.

W domu dziecka nigdy nie wylądowałam, ale w wieku 8 lat mieszkałam już w innym mieście i to był pierwszy dzień mojej dorosłości.

Teraz nie mam do nikogo pretensji, wszystko sobie potrafiłam wytłumaczyć, przyzwyczaiłam się do sytuacji, nauczyłam się z tym żyć. Był czas kiedy próbowałam tłumaczyć dorosłych przede mną samą, starałam się zrozumieć dlaczego tak postąpili. I w pewnym momencie udało mi się. Już nie dręczyłam się pytaniami i wyrzutami sumienia. Bo niestety niewielu dorosłych zdaje sobie sprawę, że to dzieci mają wyrzuty sumienia, obarczają się problemami dorosłych i czują się współwinni zaistniałej sytuacji.

Moim najlepszym lekarstwem był czas. Teraz wiem że dostałam największą lekcję w życiu. Lekcję, której nie chcę przekazywać dalej, która gdzieś we mnie jest i będzie moją blizną. Daleko mi jeszcze do okazania za nią wdzięczności. Ale gdyby nie ona nie miałabym tak jasnej wizji rodziny.

Nikt nas nie nauczy jak radzić sobie w takich sytuacjach, nikt Nam nie powie jakie rozwiązanie będzie dobre. Nie dlatego, że nie wie, ale dlatego, że z takich sytuacji nie ma dobrych rozwiązań. Ale podam Wam inny przykład, bliskiej mi rodziny.

Szczęśliwa czteroosobowa rodzina, zamieszkująca w pięknym mieszkaniu w jednej z warszawskich dzielnic. Rodzice pracujący na poważnych urzędowych stanowiskach. Dzieci studiują na jednej z najlepszych warszawskich uczelni. Z pozoru wszystko płynie w nienagannym spokoju. Do czasu. Pewnego dnia kobieta dowiaduje się, że jest zdradzana. Świat się im zawala. Na domiar tego okazuje się, że romans trwa od 14. lat! Wyobrażacie sobie, facet ma wszystko, rodzinę, mądrą żonę, wykształcone dzieci i nagle okazuje się, że do szczęścia potrzeba mu czegoś więcej. Oczywiście mężczyzna zostaje wyklęty z rodziny, żona go nienawidzi, dzieci także, które w tej sytuacji stają po stronie skrzywdzonej matki.

A wiecie jaka była moja pierwsza myśl? Co za świetny facet! Czuł, że związek z żoną nie jest jak przed laty, spotkał na swojej drodze kobietę, która wzbudziła jego zainteresowanie. Walczył z samym sobą, może nawet przez te wszystkie lata dawał szansę swojemu małżeństwu. W tamtym czasie kiedy zaczął się jego romans dzieciaki miały jakieś 8-10 lat. Przez te wszystkie lata z myślą o nich, nie odszedł do drugiej kobiety, nie dał poczuć nikomu w domu, że jest „coś” nie tak. Teraz są już są po rozwodzie, po 25 latach małżeństwa. Dzięki jego postawie dzieciaki miały spokojne dzieciństwo w pełnej rodzinie. Dzieciaki już skończyły studia, a on uznał, że jego rodzicielska misja dobiegła końca. Dla mnie ten mężczyzna postąpił z klasą. Najpierw myślał o dzieciach i rodzinie, a później o sobie. Dał im wszystko czego potrzebowały, spokojne dzieciństwo i możliwość samorealizacji. Kiedy one doszły do granic swojej dorosłości, stało się coś co od lat było nieuniknione.

To nie było dobre rozwiązanie, ale moim zdaniem najlepsze z możliwych. Czy sama żałuję, że mój ojciec nie zachował się z klasą? Nigdy nie znajdę odpowiedzi na to pytanie, bo nie wiem jak potoczyłoby się moje życie. Jestem szczęśliwa tu i teraz. A to wszystko dało mi siłę, żeby o to szczęście walczyć.

Możesz również zobaczyć

11 komentarzy

TM 26 sierpnia 2015 at 22:05

Forgive but NOT forget! Amen!

Odpowiedz
angela Stashkowa 26 sierpnia 2015 at 21:38

moja kochana <3 do szybkiego wyściskania!!! znam ten temat! Jak własną kieszeń znam!

Odpowiedz
Marta M
Marta M 26 sierpnia 2015 at 21:48

Patrząc na Wasze zdjęcia nie raz się nad tym zastanawiałam. Ciebie też wyściskam :* <3

Odpowiedz
Marta 26 sierpnia 2015 at 21:15

Ciężko napisać coś mądrego jeśli samemu nie było się w takiej sytuacji… Tulam Cię mocno!

Odpowiedz
Aga 26 sierpnia 2015 at 19:36

O mamo… Ja wiem, że dla wielu osób to jest trudne do zrozumienia i wiem, że najbardziej oburzają się ludzie, którzy mieli pełne rodziny całe dzieciństwo. Ale dziewczyno, masz rację. Dziecko zawsze cierpi, kiedy rodzice nie są razem. I można wmawiać wszystkim, że przecież w zgodzie się rozstali i dzieci widują oboje rodziców, ale rany i obwiniania siebie z powodu rozstania rodziców, nikt ani nic nie jest w stanie naprawić. I nie zrozumie tego nikt, kto nie był w takiej sytuacji.

Odpowiedz
www.MartynaG.pl 26 sierpnia 2015 at 11:50

Napisałaś to w tak delikatny i subtelny sposób, nie przekazując nuty nienawiści i złości co świadczy o tym, że jej nie ma. Nie wszyscy tak potrafią… nie wszyscy potrafią wybaczać. Życie nie zawsze toczy się tak, jak powinno i przykre jest, że przez niektóre „błędy” cierpią dzieci.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 26 sierpnia 2015 at 12:06

Nie ma we mnie nienawiści. Naiwnie też wierzę, że ludzie z natury są dobrzy, tylko podejmują złe decyzje.

Odpowiedz
Magda 26 sierpnia 2015 at 10:37

moim zdaniem ani jeden ani drugi nie zachował się z klasą. Nie dodawajmy centymetrów wspaniałości komuś kto krzywdzi rodzinę. Jedynym rozwiązaniem jest odejść, powiedzieć prawdę i zniknąć a dziecku dać wybór- czy chce widzieć takiego ojca. To moje zdanie, nie każdy musi się z nim zgadzać.
Ja dorosłam mając tyle lat co moja córka. Cztery. Nie napiszę o tym póki co wpisu życia (to nie ironia-nie obraź się), ale wiem co czuje dziecko, któremu odebrano dzieciństwo, któremu zabrano poczucie bezpieczeństwa i miłości. Bo zapewnić poczucie bezpieczeństwa to przecież główna rola ojca a nie matki. To obecność ojca w domu pozwala Ci zasnąć i nie bać się nocy, ciemności i koszmarów. To on ma być stanowczy i czuły.
Takie sytuacje kształtują społeczeństwo pełne między innymi DDA i DDR. Czy nimi jesteśmy? z pewnością. Nie zaprzeczajmy. Jaką drogą idziemy po takim dzieciństwie? pfff dzieciństwie ? Rly? tak to nazwiemy? niepewność, samowychowanie i chęć ucieczki z domu, który ma byc azylem? nie koloryzuje i nie użalam się nad sobą. Powiedz mi jednak…. ile lat starszy jest Twój mąż? Bo zapewne jest – tak jak i mój. Wiesz skąd ten wybór? Domyślasz się? Dlaczego mamy rodziny a nie imprezujemy? Dlaczego mamy twarde du… i nie otaczamy się bajkopisarzami tylko realistami? Dlaczego mamy twarde cele do których dążymy? To oni. To przez nich, albo dzięki nim. Nie zawdzięczamy im nic. Choć czekaj, jednak coś im zawdzięczamy choć nie przejdzie mi to przez usta,ale mogę to napisać- dali nam życie. Zrąbali je, ale ten błąd mojej matki stał się szczęściem moich dzieci.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 26 sierpnia 2015 at 11:06

Tu nie chodzi o wynoszenie kogoś na piedestał, tylko o różnicę w zachowaniu względem dzieci. Oczywiście jako mąż i członek rodziny nawalił na całej linii. Ale jako ojciec postąpił rozsądnie, dając swoim dzieciom wszystko czego w danej chwili od niego potrzebowały.
Nie uważam, żeby to był mój wpis życia i nie obrażam się absolutnie! Chciałam to zrobić, chciałam kiedyś o tym napisać, nie wiedziałam kiedy, nie wiedziałam jak, nosiłam się z tematem. Aż przyszedł dzień i mnie trafiło.
Każda historia jest inna ja nigdy nie miałam planu uciekać z domu. Mama trzymało wszystko w ryzach. Dom był moim azylem. Do późnego okresu dojrzewania nie czułam większych „braków w życiorysie”. Ale to zawdzięczam Jej- mojej Mamie i ludziom, którymi otaczałam się w tamtym okresie, moim przyjaciołom.

Odpowiedz
Magda 26 sierpnia 2015 at 11:26

Jesteś „łagodniejsza”. Ja tak nie potrafię. Jestem bardzo krytyczna czytając takie historie. Człowiek powinien mówić o swoich odczuciach. Ja tego nie przeżyłam, ale ktoś inny przeczyta i stwierdzi…. kurde-ona to ja. Cieszą mnie takie wpisy choć są zapewnie osoby, które od razu napełnią się niesmakiem bo to tematy, które nie dla każdego są wartościowe. Lepiej przecież czytać o słodkim życiu bez problemów 🙂
Ja kiedyś wypuszczę moje nietoperze z serca, choć wielu się to nie spodoba.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 26 sierpnia 2015 at 11:51

Czekam na to 😉

Odpowiedz