Baby zoneMummy zone

Brak weny? Wyluzuj i napij się „kakała”

posted by Marta M czerwiec 29, 2015 13 komentarzy

Są takie chwile w życiu każdej kobiety, że masz wszystko w … głębokim poważaniu. Czy robisz bloga i czekasz na inwencję twórczą jak na mannę z nieba, czy jesteś matką i podrzucasz swojemu dziecku zabawkę, bo nie masz ochoty na kolejną lekcję gimnastyki, czy masz etat kury domowej i te zacieki na lustrze w łazience nie robią na Tobie wrażenia już od kilku dni. Olej system, wyluzuj się i napij „kakała”.

Syndrom braku weny dopada mnie raz na jakiś czas, atakuje z zaskoczenia i trzyma kurczowo. Mam siłę, mam czas i ochotę, a żeby zacząć działać brakuje tego jednego puzzla układanki- weny. Zanim zorientuję się, że to brak weny hamuje mnie przed stworzeniem kolejnego super-hiper posta, który zawojuje całym internetem, trochę się pooszukuje. Jak dobrze wychodzą mi te kłamstwa, zobaczcie sami.

Odpalam blogaska wchodzę w ulubioną zakładkę dodaj+wpis i przed moimi oczami ukazuje się magiczne okienko z zachęcającym hasłem „wprowadź tytuł”. Od razu się wycofuje. Zaczynam się zastanawiać jaki tytuł? Sprawdzę na facebooku, może on mi podpowie. Przejeżdżam przez wszystkie aktualności, mija mocne 20 minut. Wracam do siebie. Tytuł? Tytuł… tytuł… tytuł… zaraz na pewno coś wymyślę. Mija kolejne 15 minut. Klęska.

Zaczynam od wpisu. Idzie mi jak krew z nosa. Przewracam oczami, pisze i kasuje, pisze znów kasuje, czuje jakby backspace mi się zaciął. Rezygnuję. Zobaczę co na pudelku słychać. Kiedyś na jakimś mądrym blogu wyczytałam, że inspiracji szuka się na pudelku. Jak pomyślałam tak też uczyniłam. Niestety nic z niego nie wyniosłam, a same tytuły mrożą krew w żyłach: „Sutki Majdana przed TVP”, „Robert Lewandowski wypluwa cukierka…(ZDJĘCIA)”- bałam się otworzyć i czytać co jest dalej… Wracam do siebie. Odświeżam stronę, może jakiś komentarzyk spłynął.

Po krótkiej chwili dochodzi do mnie, że dzisiaj to już nic dobrego z tego nie będzie. To co mi pozostało to hakuna matata i kakaałłooo.

Biorę pierwszego łyka i zaczynam przedstawiać sobie swoje racje.

Po pierwsze nie jestem robotem ani żadną wielozadaniową maszynką.Ta odrobina endorfin uwalniana przy każdym łyku ciepłego kakałka, z dobrą książką, to chwila, o której ostatnio marzyłam, a która zawsze była odkładana na wieczne potem.Takie chwile są bardzo potrzebne. Chwile nic nie robienia. Myślenia o niebieskich migdałach i odcięcia się od codzienności. Co moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z lenistwem. Jest to czas ładowania akumulatorów, chwila tylko dla mnie, o której na co dzień nie mam czasu pomyśleć.

Takie chwile załamania traktuje jak żółtą kartkę. Taki sygnał ostrzegawczy, że moje zwoje zaczynają się przepalać, a ciało buntować. Najlepsze co mogę zrobić to wskoczyć w fazę SLOW.

Na szczęście takie chwile nie zdarzają się zbyt często. Na co dzień jestem małą mrówką, która do życia potrzebuje działania. Lubię jak wokół dużo się dzieje. Im więcej mam spraw na głowie, tym jestem lepiej zorganizowana. Kontakt z ludźmi i ich energia to moje źródło utrzymania. Lubię dostawać bodźce od świata, to jeszcze bardziej napędza mnie do działania. A że ostatnio dostałam ich jakoś nadprogramowo dużo. Czuję, że mogę wszystko!

Nie mniej jednak jestem pewna, że takie nieróbstwo jest czasami potrzebne nie tylko mi, ale każdej kobiecie. I niezależnie czy prowadzisz bloga, dom, rodzinę, firmę. Musisz dać sobie prawo do nic nie robienia. Proszę przybij mi piąteczkę, jeżeli myślisz tak jak ja, lub zbij rózgą i wyślij na karnego jeżyka jak myślisz inaczej. Powiedz mi co Ty robisz jak nie masz weny? Znajdą się jakieś inne patenty niż ciepłe kakao?

Możesz również zobaczyć

13 komentarzy

Agnieszka 3 lipca 2015 at 10:42

Mnie też się tak zdarza i wtedy, by oczyścić umysł, wymykam się na mały spacer, albo urządzam sobie chwilkę dla siebie w domu, tak jak tu:
http://kashtanky.com/2015/06/a-ty-jak-sie-relaksujesz-czekoladowy-konkurs/
Przy okazji zapraszam na czekoladowy konkurs 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 3 lipca 2015 at 13:07

Do czekoladowych szaleństw nie trzeba mnie namawiać 😛

Odpowiedz
Anna 2 lipca 2015 at 23:07

Na przyszłość stópki to się myje przed sesją lub częściej podłogę w pomieszczeniach ostatecznie kapcie 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 3 lipca 2015 at 13:11

Przed samymi oknami mam meeeega dużą budowę, z kurzem w domu i na balkonie nieustannie walczę, ale to raczej syzyfowa praca. Jak na fotki z samowyzwalacza nie jest źle, bywało gorzej 😉

Odpowiedz
www.MartynaG.pl 2 lipca 2015 at 10:32

Najlepsza jest fotoleracja – mówi wszystko 🙂
I jak widać nawet z pozornego braku weny można zrobić fantastyczny wpis !

Odpowiedz
www.MartynaG.pl 2 lipca 2015 at 10:34

FOTOLERACJA !!!!!!!!!!!!!!!!! Padłam jak to przeczytałam w trakcie klikania Wyślij! 🙂 No cóż, poszło!
Marta, tylko Ty potrafisz zrobić taką fotolerację, która rozum odbiera 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 2 lipca 2015 at 13:51

Jak tak myślałam i myślałam to wymyśliłam, że o tym myśleniu napisze 😛 😉

Odpowiedz
Kasia Harężlak 30 czerwca 2015 at 10:07

Jakbym czytała o sobie 🙂 Ostatnio tak się zabierałam do posta przez kilka dni 😛 W końcu mąż podrzucił mi pomysł, na który się mega zajawiłam i samo poszło. Czasem właśnie lepiej „odczekać”, inspiracja przychodzi niespodziewanie 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 30 czerwca 2015 at 10:14

Lubię jak zaczynacie zdanie od „jakbym czytała o sobie” :). Bo miałam jakieś dziwne przeczucie, że tylko ja tak mam, a wszyscy blogerzy to ot tak siadają i wszystko samo im się pisze 😛

Odpowiedz
Natalia 30 czerwca 2015 at 08:56

Czemu opisujesz mój brak weny? 😉 A tak serio, to mi się też takie momenty przytrafiają, ale ja zawsze staram się mieć coś w schowku i wtedy po prostu siadam i poprawiam tekst, który wcześniej zaczęłam. Mi bardzo dobrze zrobił dwutygodniowy urlop od bloga, czyli czas kiedy byłam na wakacjach i nie miałam jak pisać systematycznie. Nabrałam takiego powera, że teraz sama muszę się ograniczać 🙂

Odpowiedz
Marta M
Marta M 30 czerwca 2015 at 09:07

Bo ja wiem co siedzi w głowie każdej blogerki 😛

Odpowiedz
Alicja - o chlopcu i 29 czerwca 2015 at 23:47

Jestem na końcówce drugiej ciąży i myślę, ze ” kakałko” to byłoby za mało ;)ja tu marzę o butelce wina….;)

Odpowiedz
Marta M
Marta M 30 czerwca 2015 at 06:32

Pierwszą butelkę wina, panuje otworzyć i nie zostawić ani kropli na moja 30. 😉

Odpowiedz