Całkiem serioInspiracjeSweet home

Bez tego nie przetrwam. A Ty?

posted by Marta M wrzesień 13, 2015 4 komentarze

Jesieni, wcale się Ciebie nie boję! Wypinam Ci język i wyposażona w swoją broń czekam na Ciebie. Zaklinam depresje, zmianę nastrojów i rzucam czar na wszystkie długie i ponure wieczory.

Jak to robię? Stworzyłam swoją listę gadżetów, dzięki której żadna jesień mi nie straszna. A co!

1. Pled– najlepiej taki duuuuży i cieeeepły, co to pod sam nos będzie można się zapakować. A! I koniecznie w takim dzianinowym klimacie.

2. Kalosze– to must super have każdej jesieni. Nienawidzę jak mi butki przemiękają, bo zaraz robiło się zimno w stópki i aaaapppssiikkk, no właśnie. A od kiedy jestem szczęśliwą posiadaczką kaloszy, powiem Wam w tajemnicy, że lubię sobie poskakać po kałużach.

3.  Ciepłe skarpety– od lat w mojej szafie grzeją miejsce takie grube, pod same kolana najprawdziwsze góralskie skarpety. Uwielbiam je! Są mocno eksploatowane, a śladów użytkowania ni ma. Zdarzało się nawet, że w te chłodniejsze letnie wieczory zdejmowałam z nich kurz. A w sezonie jesień/zima to nawet ich nie chowam. Zastanawiam się tylko, czy nie czas na jakąś nową parę?

4. Włochacz– kamizelka co podnosi temperaturę ciała o przynajmniej 2 st. Jak nie ma się Pana Męża pod ręką i nie ma kto przygarnąć pod skrzydełka, to taka narzutka zdecydowanie musi być w zasięgu ręki.

5.  Kubek– najlepiej taki w rozmiarze XXXL. Nie ma jesieni bez herbaty z goździkami,pomarańczami i malinowym mamusiowym soczkiem. Tylko taki duży kubas może to udźwignąć.

6. Przepiśnik– jesień/zima to dla mnie okres wypieków. Brakuje świeżości warzyw, zapachu kwiatów. Wtedy uwielbiam jak domowe ciepło dodatkowo wzbogacone jest nutą aromatów unoszących się z piekarnika.

O ja Cię, ale się rozmarzyłam. Teraz kiedy siedzę i to piszę jest godz. 23.15 w domu cisza jak makiem zasiał. Dziecko śpi od dobrych 3h, Pana Męża nie ma. A ja wyobrażam sobie jak ubrana w mojego włochacza z ciepłymi skarpetami siedzę zanurzona pod kocem z laptopem na kolanach, popijam pyszną gorącą herbatkę w ogromnym kubku i zastanawiam się co jutro upichcić. Jesieni chodź już, chcę Cię wykorzystać!

A jakie są Wasz sposoby na przetrwanie jesieni? Dorzućcie coś do mojej listy.

Możesz również zobaczyć

4 komentarze

MADAGENE BLOG 15 września 2015 at 16:58

Zdecydowanie kubek XXXL, mam taki w posiadaniu i nie zawaham się go użyć. Jest przeznaczony tylko na zimna 🙂

Odpowiedz
Aleksandra Jurkowska 14 września 2015 at 15:57

Tak, dzianina to zdecydowanie coś za co kocham jesień. I jeszcze dynia. I szarlotka. I myśl o gorącej herbacie na wietrznym spacerze 🙂

Odpowiedz
Gibonikowa mama 14 września 2015 at 14:38

Szczerze mówiąc nie lubię zimna i już robi mi się zimno na samą myśl :-).

Odpowiedz
Paulina 14 września 2015 at 08:23

My, zmarźluchy musimy trzymać się razem! 🙂 piona!

Odpowiedz