Baby zoneCałkiem serioMummy zone

4 tajemnice, które ukrywam przed moją córką

posted by Marta M wrzesień 21, 2015 6 komentarzy

Czasami czuję się znowu jak dziecko. Ale jak się ma dziecko, to człowiek dziecinnieje, czyż nie tak? Pamiętam jakby to było wczoraj, jak te największa tajemnice, te trzymane tylko dla przyjaciółki ukrywałam przed mamą. A teraz „chwile” po tym sama jestem mamą i dalej chowam tajemnice, tylko tym razem przed moim własnym dzieckiem. Przyszło Wam kiedyś do głowy, że rodzice mają przed Wami jakieś tajemnice? OK. Prezenty od św. Mikołaja zostawmy w spokoju, nigdy się nie dowiem gdzie mama je chowała i kiedy podkładała. Ale takie tajemnice dnia codziennego też macie?

Pierwsza z nich i prawie największa to moje tajemnicze skrytki na słodycze. Jula nigdy nie widzi jak mama wyjada nutelle łyżeczką. Kiedyś myślałam, że rzucę słodycze jak dziecko się pojawi, bo wiecie zdrowe żywienie i te sprawy sugarfree, gluten free, wszystko free. Rzucić mi się nie udało, ale przy dziecku nie zwyczaj mi jadać. Teraz sobie mówię, że jak podrośnie i zacznie więcej rozumieć to rzucę… tiiaaa…

Złość chowam za siebie. Tak żeby nie widziała. Raczej spokojny ze mnie człowiek i żeby coś mnie ze złościło to nie taka prosta sprawa, ale zauważyłam ostatnio obniżenie progu tolerancji. To tak przy dziecku (tłumaczę sobie), niewyspanie + niedojedzenie + marudzenie/płacz/krzyk, może spowodować chwilową tachykardię. Tylko, że złość się udziela. To błędne koło. Moja złość potęguje jej złość, ona się wkurza, ja się wkurzam i wszyscy jesteśmy nadąsani. A nie na tym to wszystko polega. Zawsze trzymam w tajemnicy moje złości. A jak już naprawdę mam się ochotę podenerwować, to nie przy niej. Taki mój mały sikret.

Łzy. Nigdy nie płaczę przy dziecku. Podam Wam przykład z ostatnich dnia. Jula była troszkę zakatarzona, ale taka dzielna z niej dziewczynka, że gdyby nie gilun po pas to mama nawet by nie zauważyła, że córci coś dolega. Zmęczona, wylatana, zasypiała. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk, jakby się czymś zakrztusiła i przez chwilę próbowała złapać powietrza. Wystraszyła się i zaczęła płakać. Siedziałam wtedy w samochodzie. Spojrzałam na nią, na jej łzy i samej chciało mi się płakać. Jak tak na nią patrzyłam zaczęłam sobie zdawać sprawę z jej bezbronności i niewinności. Sama przełykałam łzy, bo widziałam, że ja jestem „ta silniejsza”, ta posieszycielka, ta która zabawia i rozśmiesza jak się płacze, a nie ta, która dokłada jeszcze od siebie. Takich sytuacji co mam ochotę sobie popłakać przy niej jest więcej i bywało dużo więcej. W takich sytuacjach przełykam tego gula co siedzi w gardle, zaciskam na chwilę zęby, wietrze oczy i gotowe, łzy pokonane.

Ukrywam niechęć. Czasami proszę w myślach o litość, o wyrozumiałość i o tymczasowe zwolnienie z obowiązków. Tylko jak to u Nas mam bywa to wszystko dzieje się na moim zapleczu, bo kto mi to zwolnienie faktycznie wypisze? A kiedy tylko widzę jak rzuca mi się na szyję, chce się poganiać, albo podaje po raz enty tę samą książeczkę i każe naśladować dźwięki zwierząt. Brak ochoty gdzieś znika. Sam. Tak jak sam przyszedł tak i sam sobie idzie. Siadam, czytam, naśladuje, ganiam się. Zawsze wtedy wracam myślami do chwil, kiedy tak bardzo pragnęłam tego etapu. Nie chcę, aby tak piękne chwile macierzyństwa, odeszły gdzieś do zakładki „nie chce mi się”.

To były moje 4 tajemnice, 5 zostawiam dla Ciebie. Napisz co Ty ukrywasz przed swoim dzieckiem…?

 

Możesz również zobaczyć

6 komentarzy

InspiracjeOnline 9 października 2015 at 10:03

bardzo fajny wpis:)
mnie ostatnio zdarza się niestety popłakać przy synku, ale to dlatego, że jestem w ciązy i nie panuję czasami nad hormonami (i stała się tragedia typu, wysypałam ryż na podłogę:) ), a płacz przy dziecku, które się mocno przejmuje i pyta „czemu mama paka” już nie jest łatwy …
a skrytki na slodyczne mj syn wyczaił wszystkie:D

Odpowiedz
P. 27 września 2015 at 20:43

Ja ukrywam jakiekolwiek nieporozumienia z mezem. Chce, aby mała wiedziała, że ma dwoje kochających się rodzicow-zawsze. Dlaczego tak robię? Bo my się po 5 minutach pogodzony i dawno zapomniany, a dziecku może to zrobić ryske na serduszka, a tego nikt nie chce.

Odpowiedz
Marta M
Marta M 27 września 2015 at 21:13

Bardzo mądre !

Odpowiedz
Paulina 21 września 2015 at 21:35

Przede wszystkim tego, że brak mi sił, ale zawsze wtedy staram się podnieść… Poczekać na Niemęża i odpocząć.

Odpowiedz
Magdalena 21 września 2015 at 20:23

Ja nie potrafię ukrywać uczuć, nigdy nie umiałam, moi bliscy od razu po mnie widza, że coś jest nie tak i przy synku niestety też nie potrafię się powstrzymać od łez czy gniewu. Pracuję nad tym, ale to dla mnie bardzo trudne.

To, co z sukcesem przed nim chowam, to moja biżuteria, bo inaczej wszystko by mi rozniósł 😉

Odpowiedz
Marta M
Marta M 21 września 2015 at 22:17

Jaaa teeeż Madzia! Mąż i moja mama zawsze wiedzą, że „coś” jest nie tak. Mamie to wystarczy jedno słowo przez telefon i już czuje temat. Ale przed dzieckiem jestem twardzielką 😉

Odpowiedz